Rozdział I - Pierwsza noc
Prychnęła, wżynając jak wiertarka wzrok w ciemny sufit. A zaraz potem na ścianę i na końcu na kaloryfer. Nikt nie potrafił dać jej odpowiedzi na nurtujące ją – zresztą też i sprzeczne same w sobie – pytania. Niestety, wyczerpała limit „krajobrazów” podczas przewracania się na boki. A na brzuch przekręcać się nie chciała, bo jeszcze jako tako ceniła sobie życie, a dusić się w poduszce nie chciała.
Jeszcze.
„Nienawidzę cię. Znowu przez ciebie nie mogę spać po nocach! Może jeszcze do mnie napiszesz w nocy, co?! Bo może pomyślisz sobie: „Ona to nie śpi, dalej zapewne czeka na mnie z lampką wina i masą kotów pod nogami. Trzyma na pewno moje zdjęcie obok łóżka, a na dobranoc całuje, hehe.”?! A żeby cię drzwi ścisnęły, draniu jeden!”
Jak na zawołanie komórka zaczęła wibrować.
Rozdział IX - Odwaga
Jej słabość ją przerażała. Dopuściła do śmierci niewinnej osoby. Nie chciała tego. Nigdy nie chciała, by ktokolwiek cierpiał. Zdeterminowanie wzięło górę. Chwyciła do dłoni sztylet. Wiedziała, że za wiele nie zdziała w pojedynkę. Jednak nie dbała teraz o to, czy coś jej się stanie. Chciała uratować choć jedno życie. Odwdzięczyć się Vermilion za to, co zrobiła. Ktoś położył dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła przerażoną Mirajane.
- L-Lucy? Twoje włosy... Jesteś cała we krwi... - powiedziała cicho, mając szeroko otwarte oczy.
Wokół nich toczył się krwawy bój. Każdy mógł ucierpieć w każdej chwili. Los był wyjątkowo srogi. Nie dbał o to, kim była dana osoba.
- Gdzie pozostali? - spytała, unikając tłumaczenia.
- Ja... nie wiem - odparła, przytulając się do przyjaciółki. - Już nic nie wiem. Wszyscy wokół, którzy dosłownie chwilę temu żyli, bezwładnie konają na ziemi w kałużach własnej krwi... dlaczego..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!