Rozdział IV - Walka
Jej fioletowe włosy unosiły się, a ona emanowała ciemnym światłem. Wyglądała jak opętana, jej ciało unosiło się kilka centymetrów nad ziemią, a jej oczy kierowały się ku górze.
- To źle, że się przemieni? – zadał pytanie Gray.
- Byłoby dobrze, gdyby nie to, że ona chce przejąć duszę Zerafin. Kiedyś jak zabrałam jej tą bransoletkę, nawet w starciu z moim najsilniejszym wampirem pokonała mnie w kilka minut. Gdy Diana jest zła i przyjmie tą formę jej moc wzrasta trzykrotnie, czyniąc ją niepokonaną. Jak się już przemieni to nie dajcie się zwieść jej wyglądowi. Ta dusza posiada również pewien efekt, który działa tylko na chłopaków.
- Spokojnie, damy radę… - odparł Natsu, ale wtedy stało się TO.
Wokół Diany pojawiło się jasne światło. Jej włosy związane w warkocza, stały się całkiem jasne, a jej biała, długa sukienka powiewała na wietrze. Na głowie miała wianek z jasnych kwiatów, a na szyi dwa naszyjniki.
- Jak dawno nie używałam tych małych skrzydeł… - wzdychała dziewczyna.
Uśmiechnęła się, teraz nie dało się uwierzyć, że za tą słodką twarzyczką krył się istny demon. W uszach miała kilka kolczyków, a na policzkach pojawiły się szare znaki.
- Nie dajcie się zwieść! – krzyczała Rino, ale było za późno.
Natsu, Happy i Gray wpatrywali się oniemiali w Dianę. Widząc to dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej i pocałowała każdego w policzek. Na ich twarzach pojawił się rumieniec.
- Hihihi – zabrzmiał szyderczy śmiech aniołka – to teraz została tylko ta lalunia.
Trochę inna historia... - Rozdział II: "Bitwa o Fairy Tail"
Nie myliła się zbyt wiele, rzeczywiście chodziło o COŚ. Pijanym magom Wróżek umknęła obecność innych gildii, a także czterech członków rady magicznej. Nie byłaby to zbyt wielka krzywda, gdyby nie fakt, że myśli blond-włosej wypełniały się coraz czarniejszymi scenariuszami. "Chciał nas uspokoić? Ale przed czym?", "Chciał nas rozluźnić i pozwolić, abyśmy odpoczęli od nadmiaru misji? Raczej nie, wezwałby wtedy wszystkich, a Gildartsa nie było. Po za tym imprezki są tutaj codziennie", takie a nie inne myśli błąkały się po jej umyśle, nie zatrzymując się ani na chwilę, płynąc gładką falą, by po chwili wyparować, niczym woda na pustyni. No, bo z jakiego powodu mistrz miałby robić coś, czego nie zrozumieją? "Może wystarczy tylko trochę poczekać?"
Długo czekać nie musieli. W chwilę później na scenie stanęła piątka mistrzów gildii, licząc Makarova oraz dwóch przedstawicieli Rady Magicznej. Razem siódemka. Gwar ucichł, a na sali zapadła przerażająca cisza - nigdy w Fairy Tail takiej ciszy nie było. Prawie wszyscy zwrócili swój wzrok ku najważniejszym osobom w tym pomieszczeniu. Lucy jednak nie odwróciła swego wzroku wpatrując się pusto w resztkę bursztynowego napoju na dnie naczynia. Wiedziała, że mistrzowie mają do przekazania coś naprawdę ważnego, ale nie uznała to na tyle ważne, aby się wysilać i odwrócić głowę. Nie myliła się i tym razem, a wszystko stało się jasne, gdy staruszek zaczął mówić.
Prolog sagi "Diabeł"
Znajdowali się we trójkę w dość małym, jednak przytulnym pokoju. Ściany były w odcieniu
ciemnego brązu, a podłoga była przykryta ciemnozielonym linoleum rozciągającym się
po całej jej powierzchni. Niebiesko-włosa dziewczyna, siedząc wygodnie w dużym,
bardzo wygodnym fotelu wykonanym z ciemnej skóry, stukając tylko sobie znany
rytm swoimi idealnie spiłowanymi paznokciami pomalowanymi pod kolor jej włosów
bacznie obserwowała czarno-włosego mężczyznę, który pośpiesznie chodził
z jednego końca pomieszczenia do drugiego.
-Gajeel - zaczęła dziewczyna. Redfox zatrzymał się gwałtownie, przypominając sobie o
obecności jego niskiej partnerki oraz czarnego kota, leżącego sobie spokojnie
na jej kolanach - może usiądziesz, zamiast latać jak z pieprzem?
Czarno-włosy spojrzał na nią, po czym głośno westchnął i po chwili opadł na fotel,
znajdujący się naprzeciwko McGarden. Jednak po chwili zaczął energicznie uderzać
stopą o ziemię, a na twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
-Co się dzieje? - spytała w końcu zamykając gwałtownie książkę, której i tak
od jakiegoś czasu nie czytała i zdejmując okulary, spojrzała na swojego przyjaciela
z widocznym niepokojem.
-Kurde... sam nie wiem - odpowiedział po krótkiej chwili, uciekając od wzroku
dziewczyny - mam złe przeczucia co do tego wszystkiego.
Rozdział I - Podróż się zaczyna. Problemy w pociągu.
Na ich pożegnalnej imprezce było jak zawsze wesoło i głośno, ale oczywiście nie obyło się bez łez, czy obietnic, że kiedyś znowu się spotykają. Każdy ma w swoim sercu to miejsce, a bardziej samych ludzi, którzy tam się znajdują. Każdy wierzy, że się jeszcze spotkają, nawet jeśli nie jako Fairy Tail to w jakiś innych okolicznościach. Również były pytanie czemu tak się dzieje, dla każdego to była trudna sytuacja, ale nikt nie śmiał przerwać złemu Lexusowi, tym razem też Natsu. To była zbyt poważna sprawa i w tamtym momencie nie dotarła do świadomości magów, chyba nigdzie nie dotarła, tylko w eter gildii. Potem zaczeły się pytania dlaczego i po co.
22. List. Ciche pożegnanie.
Nie, żebym się bał, bo to nie wchodziło w grę, ale Mist był chyba jedynym, z którym pojedynek wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Czułem jego moc magiczną ale nie byłem wystarczająco dobry, by określić jej poziom. Tylko, ludzie, szczeniak był dwa lata młodszy, co on niby mógł mi zrobić?!
Ale stał przede mną, najwyraźniej mówił prawdę z tą wygraną z Bickslowem i Red, i obaj szykowaliśmy się do poważnego pojedynku. Miałem powód, by z nim wygrać, bo ostatecznie nie uśmiechało mi się wycofanie z egzaminu z tak „szlachetnych” pobudek jak zaciągnięcie Ryu przed oblicze dziadygi, w ogóle nie wiem, skąd mi się wziął ten pomysł we łbie. Ale jak się powiedziało „a”, to teraz trzeba powiedzieć „b”.
Nie czułem żadnego negatywnego uczucia jak złość, nie powodowała mną chęć odwetu za jakąś krzywdę, miałem czysty umysł i jasność myślenia. No i zamierzałem wygrać, nie dając mu nawet nadziei na odwrócenie ról.
- Dawaj, co masz, Mist.
Aktywowałem Tryb Smoczego Zabójcy.
One-shot: "Fairy Tail - Narodziny Legendy (cz.2)"
-O Boże co tu się dzieje? – spytała samą siebie widząc zwłoki wiszące na drzewie. Nagle ją olśniło. – Zaraz, mogę użyć…tego łuku! – krzyknęła widząc prowizoryczny łuk przewieszony przez kościotrupa. Zauważyła chatkę zrobioną z kamieni. Wspięła się na nią, po czym przeskoczyła na górkę znajdującą się naprzeciwko niej. Ostrożnie zaczęła stąpać po gałęzi drzewa, na którym była broń.
-Dam radę. – wyszeptała. Chwyciła się kawałka gałęzi i wychyliła się do granic możliwości. Udało jej się złapać drewniany przyrząd, ale kiedy już miała go zdjąć straciła równowagę i spadła razem ze zwłokami. Szybko jednak wstała, gdy przypomniała sobie co obok niej leży. Wzięła łuk napinając cięciwę.
-Zobaczmy czy jeszcze działa. – oznajmiła chwytając za strzały znajdujące się obok niej.
Rozdział IV - Witaj w domu
Siedząc w starym obskurnym barze, w którym aż roiło się od żuli, liczyłam że usłyszę jakąś śmieszną historię by móc dalej spać, ale puki co nic. Prosząc wysoką brunetkę w uniformie barmanki o zamówienie, już po chwili stała przede mną woda z lodem. Upiłam łyka z, co dziwne, krystalicznie czystej szklanki i zagłębiłam się w mych przemyśleniach. Nagle coś mnie tknęło.
- Przepraszam bardzo ! - zwróciłam swą uwagę barmance i wyjmując z fioletowej torby tajemniczy rysunek, pokazałam go jej.- Wie pani może co to jest ? - Ona spojrzała raz na obraz, raz na mnie, by w końcu nostalgicznie się uśmiechnąć.- Oczywiście - na mej twarzy spowiło szczęście - Ten znak należy do jednej z gildii magów, naszego kraju. Jej magowie byli znani z tego że nieśli destrukcję i niszczenie po całym Fiore. - mimo iż te słowa mnie zaniepokoiły to owa kobieta wypowiadała je ze promiennym uśmiechem na twarzy- Byli naprawdę silną gildią, może dlatego magiczna rada próbowała wiele razy ją usunąć - opowiadała śmiejąc się co chwilę.
- Gdzie znajdę tę gildię?
- W Magnolii, jeśli pojedziesz pociągiem powinnaś trafić.
- Dziękuję - i nie dopijając wody, wybiegłam z baru.
Rozdział X - "Telefon 10 - Wspomnienie Niechcianego Egzaminu."
- Jak długo tu leżę? - zapytałam cała obolała. Miałam wrażenie, że mój głos jest jakiś inny. O rany! Ja ledwo co mogę mówić! Zakaszlałam wycieńczona. Właśnie to jest jeden z powodów, przez które nie przepowiadam sobie własnej przyszłości. Byłam pewna, że wizja dotyczył mnie, ale jej nie pamiętam. Wiem jednak, iż to nic dobrego nie oznacza.
- Nie ruszaj się! Szczególnie teraz dziecko! - warknęła Porlyushka. Stara, wredna, jędzowata, wiedźma. Ciemnoróżowe włosy, jak i fioletowe oczy wcale nie poprawiały tego wizerunku. A wyganianie innych ludzi z domu to na pewno jej wrodzone hobby.
- Leżysz tu trzy dni, byłaś w bardzo ciężkim stanie. Przypuszczam, że to efekt twojej magii, czyż nie? Niefortunnie miałaś wizję dotyczącą własnej przyszłości, więc to, że przepowiedziałaś trzy dni temu komuś przyszłość, cóż nie skończyło się to dla ciebie najlepiej... - mruknęła, unikając mego wzroku. Czy coś jest ze mną nie tak? Wstałam cała obolała i podbiegłam do lustra, ignorując protesty starszej kobiety.
Kiedy znalazłam się przed lustrem, zaczynałam rozumieć, dlaczego nie chciałam bym to zobaczyła. Uklęknęłam oszołomiona powstrzymując z ledwością od zwymiotowania na posadzkę. Ja... Miałam poparzoną lewą część twarzy i naprawdę nie był to zbyt przyjemny widok. Jestem pewna, że nigdy nie odzyskam już wzroku w lewym oku. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie widzę niczego po lewej stronie. Straciłam częściowo wzrok. To musi być jakiś koszmar! Jednak nie zamierzam z tego powodu rozpaczać, po prostu pogrążę się z powrotem w błogim śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!