(uwielbiam ten moment *p*)
Fairy Tail Następne Pokolenie
Rozdział VI - Simon Scarlett!
Po korytarzach fortecy rozległ się ogromny hałas. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Młody rudowłosy mężczyzna biegł z mieczem w ręku do głównej sali. Wiedział, że go tam potrzebują. Wreszcie drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a młodzieniec zdębiał. Zauważył jak potwór zabija potwora, a przynajmniej on tak to widział.
Za pomocą swojej magii podmiany, zmienił zbroję oraz broń. Chciał zabić obydwie istoty. Na szczęście Jane w porę się zorientowała.
— Simon! Nie rób tego!
— A co? Mam patrzeć jak giną moi przyjaciele? Zabiję obydwa potwory za jednym zamachem!
— Nie możesz! Jeśli to zrobisz, zabijesz Mizu, a ona jest jedną z nas! Nie możesz! Nie waż się!
— Mizu? Ten potwór jest kobietą?
Rozdział VI - Simon Scarlett!
Po korytarzach fortecy rozległ się ogromny hałas. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Młody rudowłosy mężczyzna biegł z mieczem w ręku do głównej sali. Wiedział, że go tam potrzebują. Wreszcie drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a młodzieniec zdębiał. Zauważył jak potwór zabija potwora, a przynajmniej on tak to widział.
Za pomocą swojej magii podmiany, zmienił zbroję oraz broń. Chciał zabić obydwie istoty. Na szczęście Jane w porę się zorientowała.
— Simon! Nie rób tego!
— A co? Mam patrzeć jak giną moi przyjaciele? Zabiję obydwa potwory za jednym zamachem!
— Nie możesz! Jeśli to zrobisz, zabijesz Mizu, a ona jest jedną z nas! Nie możesz! Nie waż się!
— Mizu? Ten potwór jest kobietą?
Halo, halo zgłoś się! Nie ignoruj mnie!
Rozdział IX - Ofiary Losu
Gray uniósł brew, widocznie cała sytuacja go bawiła. Irytujący dupek. Czekaj, moment... On jest magiem lodu? Chyba zaczyna polepszać mi się humor, ponieważ...
- Ej, skoro jesteś magiem lodu to zakładam, że też się wybierałeś na tą misję - stwierdziłam wzruszając ramionami - Nie niepokoi cię, iż na tablicy wisiało kilka takich samych ogłoszeń? W takim przypadku, czyżby to pułapka? - zwróciłam się bezpośrednio do niego.
- Jak tak o tym wspominasz, całkiem możliwe. W sumie podejrzewałem to od początku - wzruszył ramionami, jak ja po to, by mnie zirytować.
Rozdział IX - Ofiary Losu
Gray uniósł brew, widocznie cała sytuacja go bawiła. Irytujący dupek. Czekaj, moment... On jest magiem lodu? Chyba zaczyna polepszać mi się humor, ponieważ...
- Ej, skoro jesteś magiem lodu to zakładam, że też się wybierałeś na tą misję - stwierdziłam wzruszając ramionami - Nie niepokoi cię, iż na tablicy wisiało kilka takich samych ogłoszeń? W takim przypadku, czyżby to pułapka? - zwróciłam się bezpośrednio do niego.
- Jak tak o tym wspominasz, całkiem możliwe. W sumie podejrzewałem to od początku - wzruszył ramionami, jak ja po to, by mnie zirytować.
~~Fairy Tail - ~~ Kaskada Nienawiści ~~
Rozdział XIII - Jeśli nie mogę go zdobyć i Cierpię. Zdobędę innych, by załagodzić swój ból.
- Igneel! Gdzie jesteś? - Zamrugałam swymi oczami oszołomiona. To był niecodzienny widok widzieć różowowłosego chłopca z białym szalikiem w łuski, czerwonym t-shircie oraz krótkich jeansowych spodniach. Nie chodzi o sam fakt ubioru czy koloru włosów, ale o to, iż zanurzając twarz w wodzie próbował wykrzyczeć czyjeś imię. Zaraz czy się topił? Nie myśląc za wiele wskoczyłam do wody i podpłynęłam do owego chłopca.
Próbując złapać powietrze, trzymając równocześnie topielca wpłynęliśmy jakoś na brzeg.
- Pogrzało cię idioto!? Co by było gdybyś się utopił? - spytałam podenerwowana.
- Zamknij się pustogłowa blondynko! - wykrzyczał zabierając się do zamachu ręką.
- Lucyyy kick! - Wkurzona kopnęłam go uderzając w brzuch.
- Za co to było? Ja chcę tylko odnaleźć Igneela!
- Kim jest Igneel?
- To smok, który się mną opiekował i pewnego dnia zniknął... Cholera, nie ma go nawet pod wodą!
Rozdział XIII - Jeśli nie mogę go zdobyć i Cierpię. Zdobędę innych, by załagodzić swój ból.
- Igneel! Gdzie jesteś? - Zamrugałam swymi oczami oszołomiona. To był niecodzienny widok widzieć różowowłosego chłopca z białym szalikiem w łuski, czerwonym t-shircie oraz krótkich jeansowych spodniach. Nie chodzi o sam fakt ubioru czy koloru włosów, ale o to, iż zanurzając twarz w wodzie próbował wykrzyczeć czyjeś imię. Zaraz czy się topił? Nie myśląc za wiele wskoczyłam do wody i podpłynęłam do owego chłopca.
Próbując złapać powietrze, trzymając równocześnie topielca wpłynęliśmy jakoś na brzeg.
- Pogrzało cię idioto!? Co by było gdybyś się utopił? - spytałam podenerwowana.
- Zamknij się pustogłowa blondynko! - wykrzyczał zabierając się do zamachu ręką.
- Lucyyy kick! - Wkurzona kopnęłam go uderzając w brzuch.
- Za co to było? Ja chcę tylko odnaleźć Igneela!
- Kim jest Igneel?
- To smok, który się mną opiekował i pewnego dnia zniknął... Cholera, nie ma go nawet pod wodą!
Eien no senso I Nie dopuszczę....
Rozdział VII Kaishi
Kryształowa kula potoczyła się po trawiastym poszyciu lasu. Jellal nerwowo zaciskał pięści. Czuł że coś jest nie tak. Nie mógł namierzyć Erzy ani żadnego z jej przyjaciół. Niby nic takiego. Od kolejna misja na którą szkarłatnowłosa wybrała się z drużyną. Przecież nie była osobą lubiącą siedzieć bezczynnie. Podświadomie jednak czuł że coś jest nie tak. Nie umiał sprecyzować źródła swego niepokoju ale wydawało mu się że mają coś wspólnego z tym co się działo na igrzyskach.
- Zgaduję że znów o niej myślałeś – podeszła do niego Meredy i podała mu kubek gorącej herbaty.
- Dziękuję – powiedział ubijając łyk. Chciał uniknąć konieczności dalszej rozmowy na ten temat ale widząc świdrujące spojrzenie przyjaciółki wiedział że nie ma wyjścia – tak – przyznał po dłuższym milczeniu – nie wiem dlaczego ale wciąż czuje że dzieje się coś złego. Ja po prostu….
- Martwisz się o nią – nie dała mu dokończyć dziewczyna – to zrozumiała. Powinieneś jednak zdawać sobie sprawę że nie możemy od tak ingerować. Pozostało nam czekać aż wrócą z misji, a potem wpaść do nich z wizytą.
Rozdział VII Kaishi
Kryształowa kula potoczyła się po trawiastym poszyciu lasu. Jellal nerwowo zaciskał pięści. Czuł że coś jest nie tak. Nie mógł namierzyć Erzy ani żadnego z jej przyjaciół. Niby nic takiego. Od kolejna misja na którą szkarłatnowłosa wybrała się z drużyną. Przecież nie była osobą lubiącą siedzieć bezczynnie. Podświadomie jednak czuł że coś jest nie tak. Nie umiał sprecyzować źródła swego niepokoju ale wydawało mu się że mają coś wspólnego z tym co się działo na igrzyskach.
- Zgaduję że znów o niej myślałeś – podeszła do niego Meredy i podała mu kubek gorącej herbaty.
- Dziękuję – powiedział ubijając łyk. Chciał uniknąć konieczności dalszej rozmowy na ten temat ale widząc świdrujące spojrzenie przyjaciółki wiedział że nie ma wyjścia – tak – przyznał po dłuższym milczeniu – nie wiem dlaczego ale wciąż czuje że dzieje się coś złego. Ja po prostu….
- Martwisz się o nią – nie dała mu dokończyć dziewczyna – to zrozumiała. Powinieneś jednak zdawać sobie sprawę że nie możemy od tak ingerować. Pozostało nam czekać aż wrócą z misji, a potem wpaść do nich z wizytą.
Jeźdźcy Smoków I Bohaterskie Wróżki
Rozdział II
: - Niech no! Znowu musiałem jechać pociągiem!- wzdychał jak katarynka pewien różowowłosy chłopak.
- Natsu~~, cierpisz na chorobę lokomocyjną, nie~~? - niebieskowłosy kociak idący koło niego, zadał pytanie.
- Umm... - przytaknął chłopak łapiąc się za brzuch.
- To w takim razie,czemu nie zażywasz tabletek~~? - zapytał kocurek
- Brzuch mnie boli. Jestem G Ł O D N Y!!! - zajęczał narwaniec, a brzuch mu zawtórował.
- Ale wiesz, że nie mamy pieniędzy~~? - kotek ponownie zadał pytanie.
Jednak chłopak już mu nie odpowiedział. Myślał nad misją. Wydawała mu się dość łatwa. Odszukać salamandra i oddać w ręce burmistrza - za tą małą misję dostanie 70 tysięcy złotych klejnotów. Dość sporo jak na taką misję.
- Ej Happy... - Mały kociak popatrzył się na niego. - Myślisz, ze tym "Salamandrem" będzie właśnie Igneel?
- Jasne~~! Wątpię, by ktoś inny nazywany był ognistym smokiem~~. - zwierzak uśmiechną się, ukazując garniturek białych kiełków.
- Chyba masz rację - pomyślał Natsu kierując się w stronę centrum.
Rozdział II
: - Niech no! Znowu musiałem jechać pociągiem!- wzdychał jak katarynka pewien różowowłosy chłopak.
- Natsu~~, cierpisz na chorobę lokomocyjną, nie~~? - niebieskowłosy kociak idący koło niego, zadał pytanie.
- Umm... - przytaknął chłopak łapiąc się za brzuch.
- To w takim razie,czemu nie zażywasz tabletek~~? - zapytał kocurek
- Brzuch mnie boli. Jestem G Ł O D N Y!!! - zajęczał narwaniec, a brzuch mu zawtórował.
- Ale wiesz, że nie mamy pieniędzy~~? - kotek ponownie zadał pytanie.
Jednak chłopak już mu nie odpowiedział. Myślał nad misją. Wydawała mu się dość łatwa. Odszukać salamandra i oddać w ręce burmistrza - za tą małą misję dostanie 70 tysięcy złotych klejnotów. Dość sporo jak na taką misję.
- Ej Happy... - Mały kociak popatrzył się na niego. - Myślisz, ze tym "Salamandrem" będzie właśnie Igneel?
- Jasne~~! Wątpię, by ktoś inny nazywany był ognistym smokiem~~. - zwierzak uśmiechną się, ukazując garniturek białych kiełków.
- Chyba masz rację - pomyślał Natsu kierując się w stronę centrum.
. Fairy Tail jeszcze nigdy takie nie było
Rozdział VII
Obiecałem mu, że nigdy nie stanę na smoczej ziemi, chociaż miałaby tam być Verna. Zgodziłem się tylko dlatego, iż miałem przeczucie, że matka Levy będzie gdzieś w okolicy. Moje myśli przerwało pasmo piekielnego bólu, od szyi przez plecy kończąc na nogach. Czuje się jakby ktoś wbijał we mnie tysiące igieł, przesączonych najgorszym jadem. Ból nie mijał, a ja uderzyłem z impetem w twardą podłogę. Zwijałem się przez chwilę z cierpienia nie otwierając oczu, a wszystko widziałem jak przez mgłe. Tylko zarys twarzy niebieskowłosej dziewczyny, a po chwili ciemność. Czy tak wygląda śmierć…?
Rozdział VII
Obiecałem mu, że nigdy nie stanę na smoczej ziemi, chociaż miałaby tam być Verna. Zgodziłem się tylko dlatego, iż miałem przeczucie, że matka Levy będzie gdzieś w okolicy. Moje myśli przerwało pasmo piekielnego bólu, od szyi przez plecy kończąc na nogach. Czuje się jakby ktoś wbijał we mnie tysiące igieł, przesączonych najgorszym jadem. Ból nie mijał, a ja uderzyłem z impetem w twardą podłogę. Zwijałem się przez chwilę z cierpienia nie otwierając oczu, a wszystko widziałem jak przez mgłe. Tylko zarys twarzy niebieskowłosej dziewczyny, a po chwili ciemność. Czy tak wygląda śmierć…?
Miłość to najpiękniejsze sacrum, ale nie traktuj jej jak kontraktu.
Rozdział XXIX - Ojciec i córka
- Wstawaj ty tępaku! – krzyknęła pani kapitan, próbując ocucić swojego żołnierza. – Nie da rady. - westchnęła. – Zabrać go! – poleciła i razem ze swoim oddziałem wróciła do obozu.
Przybywając na miejsce nie zastała osób, które zastać ciała. Jedynie co znalazła to nieprzytomnego chłopaka, który…
- „Szkoda, że nie umarł.” – tak myślała.
To była szansa, aby dorwać magów, którzy jakimś cudem przedostali się do miasta, ale niestety nie udało się. Wysłany wcześniej żołnierz miał za zadanie kupić im trochę czasu, ale magowie zdążyli się skapnąć i uciec.
- Dziwne, że nie wzięli go do niewoli. – odparła.
- Może uznali, że jest tego nie wart? – zaśmiali się inni, ale pani kapitan spojrzała na nich groźnie.
- Głupki, zejdźcie mi z oczu i przyślijcie do mnie Kaito!
Rozdział XXIX - Ojciec i córka
- Wstawaj ty tępaku! – krzyknęła pani kapitan, próbując ocucić swojego żołnierza. – Nie da rady. - westchnęła. – Zabrać go! – poleciła i razem ze swoim oddziałem wróciła do obozu.
Przybywając na miejsce nie zastała osób, które zastać ciała. Jedynie co znalazła to nieprzytomnego chłopaka, który…
- „Szkoda, że nie umarł.” – tak myślała.
To była szansa, aby dorwać magów, którzy jakimś cudem przedostali się do miasta, ale niestety nie udało się. Wysłany wcześniej żołnierz miał za zadanie kupić im trochę czasu, ale magowie zdążyli się skapnąć i uciec.
- Dziwne, że nie wzięli go do niewoli. – odparła.
- Może uznali, że jest tego nie wart? – zaśmiali się inni, ale pani kapitan spojrzała na nich groźnie.
- Głupki, zejdźcie mi z oczu i przyślijcie do mnie Kaito!
Jestem tutaj z tobą!
. Rozdział XXII "Ukochany pomoże, rodzina zrozumie, przyjaciel wybaczy"
-Cholera! Nieudacznicy! Nie potraficie złapać jednej RANNEJ dziewczyny?! -zaczęła wykrzykiwać kobieta z kruczoczarnymi włosami, kiedy ostatni żołnierz legł na ziemi.
-BUM SZAKALAKA! I nie ma żołnierzyków -zaśmiała się Aki. Te imitacje magów nie zajęły jej wiele czasu. Pozbyła się ich raz, dwa. Nawet się nie przemieniając. Obawiała się jedynie tej dwójki. Wyczuwała od nich silną magię. Były potężne.
-No dobra. Wam też skopać dupsko?? - zapytała Aki.
. Rozdział XXII "Ukochany pomoże, rodzina zrozumie, przyjaciel wybaczy"
-Cholera! Nieudacznicy! Nie potraficie złapać jednej RANNEJ dziewczyny?! -zaczęła wykrzykiwać kobieta z kruczoczarnymi włosami, kiedy ostatni żołnierz legł na ziemi.
-BUM SZAKALAKA! I nie ma żołnierzyków -zaśmiała się Aki. Te imitacje magów nie zajęły jej wiele czasu. Pozbyła się ich raz, dwa. Nawet się nie przemieniając. Obawiała się jedynie tej dwójki. Wyczuwała od nich silną magię. Były potężne.
-No dobra. Wam też skopać dupsko?? - zapytała Aki.
Najsilniejsza Gildia Fiore
Rozdział VI
"Rozgorzała walka. Prawie dosięgnęła swoich kluczy, gdy ktoś złapał ją i próbował obezwładnić. Nie mogła się łatwo poddać. Mocno nadepnęła na stopę przeciwnika. Korzystając z tego, że odsłonił się wbiła mu łokieć w brzuch. Uwolniła się i nie spuszczając oczu ze swojej własności szybko pobiegła tam. Złapała je i rozpaczliwie przypominała sobie instrukcje matki. Wybiegając z pomieszczenia instynktownie pokierowała swe nogi w stronę swojej starej sypialni. Niemal od razu usłyszała kroki za swoimi plecami. Miała więcej zmartwień niż tylko znalezienie księgi."
Rozdział VI
"Rozgorzała walka. Prawie dosięgnęła swoich kluczy, gdy ktoś złapał ją i próbował obezwładnić. Nie mogła się łatwo poddać. Mocno nadepnęła na stopę przeciwnika. Korzystając z tego, że odsłonił się wbiła mu łokieć w brzuch. Uwolniła się i nie spuszczając oczu ze swojej własności szybko pobiegła tam. Złapała je i rozpaczliwie przypominała sobie instrukcje matki. Wybiegając z pomieszczenia instynktownie pokierowała swe nogi w stronę swojej starej sypialni. Niemal od razu usłyszała kroki za swoimi plecami. Miała więcej zmartwień niż tylko znalezienie księgi."
Rebellion
Rozdział VIII - Młodzi i starzy
"– Jesteście wszyscy świadomi, że niestety wasza nauczycielka fizyki oraz wychowawczyni, profesor Belno, jest zmuszona na pójście urlop zdrowotny – zaczął poważnym tonem.
Ur nieznacznie rozszerzyła oczy, gdy pojęła sens słów dyrektora. Zrozumiała podekscytowanie pozostałych uczniów, jednak nie wiedziała, czemu te plotki nie dotarły do niej. Miała wrażenie, że jest jedyną niezorientowaną w klasie.
– Niestety – kontynuował dyrektor. – Nikt w gronie pedagogicznym nie może przejąć nad wami opieki, zaś pozostali nauczyciele fizyki mają już zapełnione godziny lekcyjne. W takim wypadku postanowiliśmy zatrudnić nowego nauczyciela, który zostanie również waszym wychowawcą.
Cichy szmer przebiegł po klasie. Każdy osobno trawił słowa mężczyzny. Ur nie stanowiło to wielkiej różnicy. Pomiędzy nią, a profesor Belno zawarła się milcząca umowa : „Ty nie rozrabiasz, ja się nie wtrącam”. A że Milkovich nie chciała zbyt często składać wizyt w gabinecie dyrektora, z chęcią przystała na układ z wychowawczynią.
– Wasz nowy wychowawca przyjechał do was z Crocus, dlatego mam nadzieję, że nie sprawicie mu kłopotów i umilicie czas spędzony razem.
Ciemnowłosa z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami i skrzywieniem warg w drwiącym uśmieszku. „Nie sprawicie mu kłopotów”, tak? Jeśli on nie sprawi kłopotów jej to wszystko będzie w porządku.
– Zapraszam, panie Gildratsie! – zawołał głośno dyrektor liceum.
Rozdział VIII - Młodzi i starzy
"– Jesteście wszyscy świadomi, że niestety wasza nauczycielka fizyki oraz wychowawczyni, profesor Belno, jest zmuszona na pójście urlop zdrowotny – zaczął poważnym tonem.
Ur nieznacznie rozszerzyła oczy, gdy pojęła sens słów dyrektora. Zrozumiała podekscytowanie pozostałych uczniów, jednak nie wiedziała, czemu te plotki nie dotarły do niej. Miała wrażenie, że jest jedyną niezorientowaną w klasie.
– Niestety – kontynuował dyrektor. – Nikt w gronie pedagogicznym nie może przejąć nad wami opieki, zaś pozostali nauczyciele fizyki mają już zapełnione godziny lekcyjne. W takim wypadku postanowiliśmy zatrudnić nowego nauczyciela, który zostanie również waszym wychowawcą.
Cichy szmer przebiegł po klasie. Każdy osobno trawił słowa mężczyzny. Ur nie stanowiło to wielkiej różnicy. Pomiędzy nią, a profesor Belno zawarła się milcząca umowa : „Ty nie rozrabiasz, ja się nie wtrącam”. A że Milkovich nie chciała zbyt często składać wizyt w gabinecie dyrektora, z chęcią przystała na układ z wychowawczynią.
– Wasz nowy wychowawca przyjechał do was z Crocus, dlatego mam nadzieję, że nie sprawicie mu kłopotów i umilicie czas spędzony razem.
Ciemnowłosa z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami i skrzywieniem warg w drwiącym uśmieszku. „Nie sprawicie mu kłopotów”, tak? Jeśli on nie sprawi kłopotów jej to wszystko będzie w porządku.
– Zapraszam, panie Gildratsie! – zawołał głośno dyrektor liceum.
Paranormal Activity Club
Rozdział XV - Pierwszy zmierzch
Zaskoczony chciał się podnieść, lecz nagle coś przebiło mu czaszkę i poleciało prosto na boczną ścianę razem z krwią i resztami mózgu, rozbryzgując się na beżowej tapecie. Ciało upadło na fotel, a następnie zsunęło się delikatnie ku dołowi, wyraźnie wskazując na natychmiastowy zgon.
Morderca uśmiechnął się szeroko, po czym rozwinął pakunek, ukazując pistolet z tłumikiem, na którym widniało imię „właściciela”. „Purehito”, tak było napisane. Uważając na to, by nie zostawić żadnych śladów, poprawił brązowe rękawiczki, a następnie zdjął tłumik i włożył broń w prawą dłoń zwłok. Wyraźnie zadowolony z siebie wstał i poszedł na korytarz, w którym czekała na niego czarnowłosa, wysportowana kobieta, o niebieskich oczach, ubrana w strój pokojówki.
Rozdział XV - Pierwszy zmierzch
Zaskoczony chciał się podnieść, lecz nagle coś przebiło mu czaszkę i poleciało prosto na boczną ścianę razem z krwią i resztami mózgu, rozbryzgując się na beżowej tapecie. Ciało upadło na fotel, a następnie zsunęło się delikatnie ku dołowi, wyraźnie wskazując na natychmiastowy zgon.
Morderca uśmiechnął się szeroko, po czym rozwinął pakunek, ukazując pistolet z tłumikiem, na którym widniało imię „właściciela”. „Purehito”, tak było napisane. Uważając na to, by nie zostawić żadnych śladów, poprawił brązowe rękawiczki, a następnie zdjął tłumik i włożył broń w prawą dłoń zwłok. Wyraźnie zadowolony z siebie wstał i poszedł na korytarz, w którym czekała na niego czarnowłosa, wysportowana kobieta, o niebieskich oczach, ubrana w strój pokojówki.
Świat nie jest doskonały. I właśnie dlatego jest taki piękny.
Rozdział I - Sekrety
" Nagle usłyszała wyczekiwany przez nią dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Nawet się nie zastanawiając, zerwała się z łóżka i szybkim krokiem przeszła na korytarz. Zjawiła się tam w chwili, kiedy Natsu, cały ubrudzony, stanął w drzwiach.
— W końcu wróciłeś — wyszeptała cicho i natychmiast przytuliła się do niego, ignorując, że śmierdział papierosami i alkoholem.
— Lis, puść mnie — powiedział chłodno, ściągając zaplecione na swej szyi ręce dziewczyny. Lisanna, zaskoczona popatrzyła na Natsu, ale chłopak wyraźnie unikał jej wzroku. Odwrócony tyłem szybko ściągnął buty i skórzaną kurtkę, którą zawiesił na stojaku, i bez słowa minął Lisannę, kierując się do łazienki. Nim zniknął za białymi drzwiami dziewczyna dostrzegła na jego lewym przedramieniu tatuaż, którego cztery dni wcześniej jeszcze nie miał."
Rozdział I - Sekrety
" Nagle usłyszała wyczekiwany przez nią dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Nawet się nie zastanawiając, zerwała się z łóżka i szybkim krokiem przeszła na korytarz. Zjawiła się tam w chwili, kiedy Natsu, cały ubrudzony, stanął w drzwiach.
— W końcu wróciłeś — wyszeptała cicho i natychmiast przytuliła się do niego, ignorując, że śmierdział papierosami i alkoholem.
— Lis, puść mnie — powiedział chłodno, ściągając zaplecione na swej szyi ręce dziewczyny. Lisanna, zaskoczona popatrzyła na Natsu, ale chłopak wyraźnie unikał jej wzroku. Odwrócony tyłem szybko ściągnął buty i skórzaną kurtkę, którą zawiesił na stojaku, i bez słowa minął Lisannę, kierując się do łazienki. Nim zniknął za białymi drzwiami dziewczyna dostrzegła na jego lewym przedramieniu tatuaż, którego cztery dni wcześniej jeszcze nie miał."
Blondyneczko
III. Zwierzę
— Spadam stąd — mruknął beznamiętnie na odchodne, i wykonując energiczny w tył zwrot, skierował się ku drzwiom. Zbyt wiele mitów o dziewicach słyszał. Do tego tak starych! One ciągną pod ołtarz swoich pierwszych! A on, pomimo idealności cycków Lucy, nie zamierzał wiązać się na jej łańcuchu. Pff!
Nim jednak dotknął klamki, łuskowy szalik podarowany od ojca na ósme urodziny, brutalnie zacisnął się wokół jego szyi. Była to sprawka zdesperowanej blondynki.
— Słuchaj, debilu! Albo będziesz działać po dobroci, albo...! — Zrobiła przerwę, widocznie napowietrzona przez emocje.
— Albo co, prukwo jedna?! — wszczął kłótnię, mocno zdenerwowany. Miał dziś poruchać, a tak guzik zamoczy!
— ALBO CIĘ ZGWAŁCĘ!
Po tych słowach zapadła martwa cisza, bo Natsu oberwał patelnią w ryj.
Zaprzedałem duszę demonom - nie ma już żadnej ucieczki...
I Komplikacje
– ,,Zostało zbyt mało czasu”…? – pytam drżącym głosem, niemal szepczę. Przed oczyma przelatują mi lata życia. Gorączkowo analizuję wszystkie sytuacje z moim udziałem i nie potrafię dostrzec absolutnie żadnej zależności, dzięki której potrafiłabym wyjaśnić, dlaczego ktoś chciałby mnie zabić?
Dlaczego ktoś zainteresował się cieniem?
Natsu milczy.
– Natsu? – odzywam się, choć brzmienie tego imienia w moich ustach brzmi aż zbyt dziwnie, zbyt czule i zbyt bezpośrednio, jakbym wcale nie odnosiła się do poszukiwanego w całym Fiore mordercy.
*Jeśli chodzi o niektóre dodane rozdziały, zostały one odrzucone. Z jakiego powodu? Nie zostały napisane liczbą RZYMSKĄ.
III. Zwierzę
— Spadam stąd — mruknął beznamiętnie na odchodne, i wykonując energiczny w tył zwrot, skierował się ku drzwiom. Zbyt wiele mitów o dziewicach słyszał. Do tego tak starych! One ciągną pod ołtarz swoich pierwszych! A on, pomimo idealności cycków Lucy, nie zamierzał wiązać się na jej łańcuchu. Pff!
Nim jednak dotknął klamki, łuskowy szalik podarowany od ojca na ósme urodziny, brutalnie zacisnął się wokół jego szyi. Była to sprawka zdesperowanej blondynki.
— Słuchaj, debilu! Albo będziesz działać po dobroci, albo...! — Zrobiła przerwę, widocznie napowietrzona przez emocje.
— Albo co, prukwo jedna?! — wszczął kłótnię, mocno zdenerwowany. Miał dziś poruchać, a tak guzik zamoczy!
— ALBO CIĘ ZGWAŁCĘ!
Po tych słowach zapadła martwa cisza, bo Natsu oberwał patelnią w ryj.
Zaprzedałem duszę demonom - nie ma już żadnej ucieczki...
I Komplikacje
– ,,Zostało zbyt mało czasu”…? – pytam drżącym głosem, niemal szepczę. Przed oczyma przelatują mi lata życia. Gorączkowo analizuję wszystkie sytuacje z moim udziałem i nie potrafię dostrzec absolutnie żadnej zależności, dzięki której potrafiłabym wyjaśnić, dlaczego ktoś chciałby mnie zabić?
Dlaczego ktoś zainteresował się cieniem?
Natsu milczy.
– Natsu? – odzywam się, choć brzmienie tego imienia w moich ustach brzmi aż zbyt dziwnie, zbyt czule i zbyt bezpośrednio, jakbym wcale nie odnosiła się do poszukiwanego w całym Fiore mordercy.
*Jeśli chodzi o niektóre dodane rozdziały, zostały one odrzucone. Z jakiego powodu? Nie zostały napisane liczbą RZYMSKĄ.
Coś źle napisałaś. Mam dopiero 7 rozdział (VII), a nie 12 (XII)
OdpowiedzUsuńAch, przepraszam, już poprawiam.
UsuńPs. Od razu skomentuje Twojego bloga. :3
Dziękuję :3
OdpowiedzUsuń