Prolog
Niespodziewanie ciszę w domu rozdarł wręcz jazgotliwy dźwięk dzwonka do drzwi. Layla chciała to zignorować, myśląc, że znowu przyczłapała się sąsiadka z naprzeciwka jednak, kiedy usłyszała donośne walenie do drzwi mocno się zdziwiła. Powoli zebrała się z kanapy i owinięta kocem przeszła przez salon ślimaczym tempem. Bez zastanowienia odblokowała zasuwę i uchyliła drzwi, wyglądając zza nich niepewnie. W pierwszej sekundzie pomyślała, że ma jakieś przewidzenia, zaraz jednak otworzyła szeroko drzwi, ledwo łapiąc człowieka, który pozbawiony sił opadł w jej ramiona bezwiednie. Pod wpływem ciężaru mężczyzny, upadła z nim na podłogę.
— Igneel? — Jęknęła, spoglądając z przerażeniem na zakrwawioną twarz przyjaciela. — Igneel! — zawołała, próbując złapać kontakt z mężczyzną. Wtedy zobaczyła, że na ciemnogranatowej koszulce widnieje ogromna, ciemna plama. Niepewnie ją podwinęła. Gdy zobaczyła roztartą krew na jego brzuchu, sączącą się z głębokiej rany, ledwo powstrzymała się od krzyku.
Rozdział I - Nawiedzony Dwór
- Ci imbecyle uznali mnie za niepoczytalną, dasz wiarę? - Tak. Jakoś w to mógł uwierzyć. Nawet bardziej niż blondynka mogła przypuszczać.
- Brawo. I odkryli to dopiero po tylu latach? - spytał troszkę zaciekawiony tym, co się dokładnie wydarzyło.
- Przestań sobie żartować! Nie, odkryli to po jednej herbatce! - wrzasnęła, aż zabolały go uszy.
- Tym bardziej chylę czoła, ku ich spostrzegawczości. Co to za odgłosy? Czyżbyś wpadła w szał? - Zaczynał współczuć wszystkim żyjącym istotom, znajdujących się w domu Lucy Heartfilli.
- Zamorduję drani! Jestem niepoczytalna?! Jestem jakąś wiedźmą?! Oni chyba na łeb upadli! - Fullbaster zastanowił się przez chwilę. Nie był pewien czy warto się pakować w bójki wywołane przez Lucy.
- Wiesz, że większość z ich słów pasuje do twojego rysopisu? - parsknął śmiechem.
- Przestań żartować! Przyjedź i pomóż mi wsadzić gości do worka! Wywieziemy ich do lasu! - Oczami swej wyobraźni widział szatański uśmiech dziewczyny, bynajmniej nie miał zamiaru wsadzać nikogo do worka lub wywozić do lasu. Nawarzyła sobie piwa to teraz sama musi je wypić i tak już wystarczająco zbyt wiele razy krył jej tyłek.
- Nie. Wybacz, ale mam randkę z Erzą. Wywożenie do lasu worków z ludźmi nie jest aktualnie szczytem mych marzeń. Radź sobie sama, to nie ja kogoś uszkodziłem.
Rozdział XXVIII - Powrót koszmaru
- Mistrzu, o czym chciałeś ze mną rozmawiać? – zapytała z niepokojem.
- Cóż… Nie wiem od czego mam zacząć. – westchnął.
- Co się stało?
- Niestety, ale doszły nas słuchy o…
- O?
- O buncie ludzi na północy Fiore. – odparł poważnie.
- Bunt? No dobrze, a z jakiej przyczyny on jest i czemu mi to mówisz?
- Ponieważ jesteś powiązana z tym miejscem i z tymi ludźmi. – spojrzał na nią smutnym wzrokiem i wtedy zrozumiała, że chodziło mistrzowi o Chandler.
Rozdział XIII - Wielki bal
-Prawda, że są uroczy? - zachichotała Ariana.
- Ona była moją żoną... - warknął elf.
- Eh... Wracasz do starych czasów... - blondynka nagle spoważniała. - Prawie się dzisiaj wygadałam uwierzysz? - westchnęła.
- Pff... - prychnął.
- Uspokój się! - syknęła dziewczyna.
- Jak mam być spokojny, gdy jakiś różowy pawian tańczy z moją kobietą! - krzyknął cicho.
- To już nie te czasy, nie to życie... - elfka chwyciła go za krawat. - Nie wspominaj o tym więcej... Ona i tak niczego nie pamięta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!