Rozdział XIV - "Historia jesiennej miłości"
Odgłos strzału zagrzmiał po całej bibliotece. Krew trysnęła strumieniem na najbliższe księgi, barwiąc je kolorem szkarłatu należącym do tak kruchej i niewinnej istoty. Zeref, próbując chwycić upadające ciało Mavis, poczuł, jak ktoś odpycha go do tyłu. Zbierając w sobie ostatki sił, bił przeciwnika, pragnąc ratować swoją ukochaną, trzymaną przez Igneela. Jednak nikt mu nie dał takiej szansy. Flame, mając dosyć jego szarpaniny, podniósł do góry swoją broń i uderzył nią w kark chłopaka, sprawiając, że ten zaczął stracić przytomność.
Prolog - Wybijające Dzwony.
Moja dusza wtedy zadrżała jak bijące dzwony, które ogłaszałyby nową erę. Serce me natomiast zaczęło bić nieokreślonym rytmem. Szaleństwo kompletnie mnie wtedy ogarnęło, próbowałam to zrozumieć. Wiedziałam, że jesteś wytworem tylko mej wyobraźni, wcale nie istniejesz. Gdzieś tam głęboko w mojej podświadomości, lecz uparcie temu zaprzeczałam.
Dlaczego? Dlaczego ciebie widzę, słyszę, czuję twój dotyk pomimo tego, iż jesteś wyimaginowanym tworem mej wyobraźni? I cichy szept słów "Kocham Cię Lucy", rozbrzmiewa wciąż w mych uszach. Mam poczucie bezpieczeństwa, gdziekolwiek bym się nie pojawiła? Jesteś prawdziwy czy może fałszywy?
Dla mnie i tak nie ma to już żadnego znaczenia. Przynajmniej już po tym, jak dokonam tego co jest nieuniknione. Żyłam pomiędzy tym co inni widzieli swymi oczami, a tym co wytworzył mój mózg. Czymś niekontrolowanym, niemożliwym do spełnienia ani zrealizowania, ponieważ wcale nie istniejesz.
Na koniec powiem, iż ciebie naprawdę kochałam Natsu. Nawet jeśli byłeś tylko iluzją, której nie mogłam dosięgnąć, a ręka przez nią przelatywała, uświadamiając to mi za mocno. Mam dosyć takiego życia na granicy pomiędzy tymi dwoma, zupełnie sprzecznymi światami.
Nawet jeśli jesteś tylko tworem mej wyobraźni, którą chciałam spotkać naprawdę, nikt nie ma prawa mówić, iż nie istniałeś. Bo istniałeś. Tylko dlatego, że jesteś w mej głowie, jednak istniałeś. I tak długo jak nie minie o mnie pamięć - będziesz istniał. A jeśli ktokolwiek zaprzeczy Twemu Bytowi, przeklnę go zza grobu.
Ps. Przepraszam Gray... Tylko ty mi towarzyszyłeś w tej skomplikowanej ścieżce. Spróbuj ze mną się oswoić, jak dźwięk wybijających dzwonów. Od chwili mej śmierci To ty wyznaczysz Nową Erę.
Lucy Heartfillia
One shoot: Aliud est celare, aliud tacere* + Ma ktoś polecić interesującą szabloniarnię?
Jak Lucy sama twierdzi: "Denerwowanie się, to nadszarpywanie swojego zdrowia, przez głupotę innych ludzi." Z jednej strony to słodkie, jednak z drugiej straszne. Przez te sytuację, Lucy wyżywa się na mnie na treningach... A kiedy pytam się o przerwę ona odpowiada zawsze lodowatym tonem:
- Życie nie rozpieszcza głupich ludzi.
II. Różne gusta
— Blondyneczko? — Gdy usłyszała głos motocyklisty tuż obok siebie, myślała, iż wypuści z gardła trudny do odgadnięcia kwik. Na szczęście zasznurowała usta na tyle mocno, by nic spomiędzy nich nie uleciało. Uniosła podbródek wystarczająco dumnie, a że z jej twarzy odpłynęła krew, przypominała odcieniem tarczę górującego właśnie na nieboskłonie księżyca. Zaraz jednak pokryła się dorodnym rumieńcem.
Seks.
Będziesz uprawiać seks.
— LUCY HEARTFILIA! — wydarła się porządnie, zaciskając powieki z całych sił. Wyciągnęła wprost przed siebie sztywną niczym szczudło rękę, przez co zdzieliła nią Natsu po ryju.
One Shot Nalu
On zamknął oczy, otworzył je, poszedł do okna i spojrzał się przez nie, a następnie powiedział stanowczo:
-Macie kilka dni. -Odwrócił się w naszą stronę i powiedział z uśmiechem:
-Odnajdziecie ich bardzo szybko. Gorzej będzie z tym, żeby oni byli razem, żeby ona przeżyła.
-Czemu ci tak na tym zależy? -Spytałem się go, a ten znowu się uśmiechnął i powiedział:
-Dowiecie się w swoim czasie. Kurai. -Zwrócił się do lokaja, a zaraz dodał:
-Zaprowadź ich do ich pokoi.
-A nie masz więcej wskazówek? -Pyta się go Lisanna.
On uśmiechnął się chytrze, spojrzał się na nią groźnie i powiedział:
-Złoty i różowy.
Rodział XIII
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiona podniosła brwi, lecz z lekkim uśmiechem zaczęła kierować się w stronę miejsca skąd pochodziło dzwonienie. Kogo tam zobaczyła sprawiło, że jej uśmiech zniknął, a twarz zrobiła się dziwnie blada.
Rozdział VIII (Ósmy) "Broń, takt i stłamszona nadzieja"
— Loki, nie uważasz, że to niesprawiedliwe? — Złapała go za czarną marynarkę i pociągnęła materiał w dół. Mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem. — Przede mną chciałeś to za wszelką cenę ukryć, a Jellalowi powiesz, bo „ona tak rozkazała”? — zapytała z oburzeniem. Leo uśmiechnął się, zakłopotany. Ze wszystkich ludzi chodzących po ziemi Lucy była pierwszą osobą na liście tych, których za wszelką cenę nie chciał zirytować.
— Widzisz, to nie jest takie proste, Lucy. Kiedyś może będę w stanie ci to wytłumaczyć lepiej… Wiesz, to dzięki Złotej Wiedźmie mogliśmy się w ogóle spotkać — stwierdził, chcąc jak najprościej pokazać przyjaciółce znaczenie osoby tak Leo drogiej. — Wracając do meritum — przeniósł wzrok z Heartphilię na Fernandesa. — Złota Wiedźma, Aranea, to o nią ci chodzi. To ona stworzyła te kamienie. Jeden z nich znalazł się jakimś cudem w twoim posiadaniu. Pewnie nagadała ci steku bzdur typu „zabij mnie” czy coś podobnego. Cóż… to Ara.
— Chwila… jak tak teraz myślę — wtrącił Jellal — to przecież byłeś w moim śnie. Razem z nie-Haruką."
Rozdział XII - Miłosna wiśnia
- Może sprawdzę co tam u Natsu? - szepnęła sama do siebie. Stanęła, ale niestety noga jej się objechała i Lucy straciła równowagę. Pisnęła czują, jak spada.
-Idiotka... - ktoś szepnął jej do ucha, gdy ktoś ją złapał w silne i ciepłe ramionaa. - Jak zwykle lekkomyślna... - dziewczyna spojrzała na chłopaka mając szczerą nadzieje, że to różowowłosy przyjaciel.
-Gurin? - zdziwiła się widząc brata Ariany. - Co ty tu robisz? - zapytała i chciała oswobodzic się z uścisku Gurin'a, ale z każdym jej ruchem on coraz bardziej zaciskał ramiona.
-Jak to co? - odpowiedział z głupim uśmiechem - Ratuje księżniczkę w tarapatach! Nie wiedziałem, że dzisiaj pada dziewczynami.
-Dzie.... - zamilkła na chwile wpatrując się w głęboko zielone tęczowki elfa - Dziękuję...
- Nie ma za co! Chyba coś mi się należy, prawda? - spojrzał na nią znacząco. Lucy się zarumieniła.
- Em...ee... Gurin...przestań... - jęknęła widząc, że twarz chłopaka jest coraz bliżej jej twarzy.
- Chyba ci powiedziała, że masz ją zostawić?! - nagle ktoś mocno szarpnął wojownikiem, a Lucy wpadła w ramiona innej osoby.
- N-natsu...? - szepnęła widząc zdenerwowanego chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!