Rozdział XII - Spec Misja?
- Prościej by było od razu poprosić o pomoc jakiegoś maga lodu. Takiego jak mnie lub Lyona, ale tego nie zrobili przez co ponieśli większe straty. Jednak coś zaczęło mi nie grać a po ostatnich wydarzeniach doszedłem do zupełnie innych wniosków niż grupa badająca tę sprawę i podzieliłem się nimi z Laxusem. On też uważa, że moja jest bardziej prawdopodobna. Czemu rada nie poprosiła nas od razu o pomoc? Pierwszą myślą było to, że mają szpiega jednakże nie miałoby to sensu. No bo jak głębiej pomyślisz nad systemem działania rady to... - Zmrużyłam oczy, powoli i ja zaczynałam to łapać.
- Przeważa większość ilość głosów jej członków. Logicznym, więc by było gdyby mieli kilka wtyk, ale z tego co pamiętam nie było ani jednego głosu sprzeciwu. To oznacza, że prawdziwi członkowie rady zostali zamordowani lub porwani i zastąpieni zupełnie nowymi, sfingowanymi członkami. Czyli reasumując nie jest ona prawdziwą radą! - podniosłam z podekscytowania głos.
- Dokładnie - mruknął Laxus - Jednakże to oznacza, że ich rządy są fałszywe. Nie znając ich zamiarów śmiało możemy założyć, iż rada jest aktualnie naszym wrogiem. A jeśli rada jest naszym wrogiem to...
Rozdział VII - Bazylides ten, który WŁADA.
- Och, nic się nie stało. Prawdę mówiąc sama się zgubiłam i szukam wyjścia. Przynajmniej nie jestem samotna w byciu niezdarą. Można wiedzieć jak się pan nazywa? Raczej nie pochodzi pan stąd, prawda? W tych okolicach podobno jest ostatnio jakiś grasujący morderca. Proszę na siebie uważać - wypaplała wszystko podekscytowana. Czy nikt jej nie uczył, żeby nie ufała, aż tak obcym? Raczej to wątpliwe wnioskując po jej zachowaniu.
- Nazywam się Bazylides - skłoniłem się - Czyli inaczej ten, który ma nad czymś władzę droga panienko. I twoim największym błędem było stanięcie na mej drodze, bo za trzy sekundy będziesz moją podwładną - mruknąłem szybko. Zanim zdążyła zareagować użyłem swej magicznej mocy. Następnie pokłoniła mi się pokornie, spuszczając przy tym głowę w dół.
Rozdział VI - 6.Asobu jikan
Natsu otworzył oczy, wciąż czując tępy ból w tyle głowy. Nad nim pochylała się zatroskana twarz Lucy.
- Cholera, gdzie jesteśmy – zaklną z niemałym trudem podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nadal w tym samym miejscu – odpowiedziała blondynka kucając koło niego.
- Ej, ty – salamander zerwał się na nogi i chwiejnym krokiem podszedł do krat – po co nas tu trzymasz, co – wrzasną podczas gdy ich oprawca stał nadal bez ruchu – lepiej mnie wypuść bo inaczej – miał właśnie rzucić mu wyzwanie gdy poczuł że cała energia z niego ulatuje. Ponownie osuną się na ziemię.
- Na twoim miejscu nie dotykał bym ich – oświadczył w końcu czarnowłosy – inaczej może być nieciekawie – z jego ust wydobył się dźwięk podobny do śmiechu, przyprawiający członków Fairy Tail o ciarki – jeśli będziecie grzeczni nic wam się nie stanie. Jedyne czego oczekuje to, to byście ze mną trochę pobyli.
- Jaki jest w tym cel – dopytywała się Lucy. Wiedziała że reszta prędzej czy później ich znajdzie ale mimo to chciała dowiedzieć się czegoś więcej, nawet jeśli miało okazać się na ten czas nieprzydatne.
- Sami się niedługo o tym przekonacie – mimo że powiedział to z uśmiechem na twarzy w powietrzu było czuć wrogą aurę.
Rozdział XI - ???
-A co ty tam wiesz! – różowowłosy machnął na kolegę ręką. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Zdezorientowany Natsu podszedł do drzwi i je otworzył. Kogo tam zobaczył przeraziło go do tego stopnia, że zaniemówił.
Rozdział XV - Podniesienie dłoni
- Czy, aby na pewno mieliśmy być tutaj? – Zapytałam się dla pewności, ponieważ było tutaj pusto jak w kartonach Hanki Mostowiak. Nic nie było takiego, co by mogło nam przykuć uwagę.
- Tak było na mapie.
- No tak. – Spojrzałam na Złotowłosą, krzyżując ręce oraz uśmiechając się pobłażliwie.
– Trzeba jeszcze umieć, czytać z mapy.
Ten jedynie podniósł jedną brew, czując, że atakuje. Czekałam na ripostę, ale on ZNOWU mnie zignorował, następnie popatrzył na Freed’a, który zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Nie ważne! Tu chodzi o Dreyar’a! Co z nim?! Nawet nie chce mi docinać! Chory? Uderzył się w głowę?! Ja tego nie pojmuje! Nie wierzę, że to powiem, ale tęsknie za jego wrednym charakterem… Ta cecha w jakiś sposób mnie przyciągała. No, bo przecież, no… Pfffff, żal! Westchnęłam ciężko i oparłam się o ścianę. Nagle poczułam między plecami coś wystającego, co zaraz się schowało. Za nim zdążyłam się spojrzeć, co to, usłyszałam dźwięk jakby przesuwającej się skały. Popatrzyłam w tamtą stronę, jak reszta i sezamie otwórz się!
Rozdział IX
- Ty lepiej na nią uważaj! To SZMATA i tyle! Ośmieszą cię! ZOBACZYSZ!!!
Chodź ze mną Lu-chan! - tym razem zrobiła wywrotkę, uwalniając się z
uścisku Lucy, złapała ją za lewą dłoń i prawą wystawiła środkowy palec
Erzie. Która stała trzymając się za ramie.
- Z tobą jeszcze nie skończyłam! A białą małpą zajmę się później! -
warknęła i ruszyła w kierunku innej ławki, jak najdalej Erzy.
- Levy! Zatrzymaj się! - piszczała blondynka. Ale McGarden mijała
kolejne drzewa i ławki, nie przejmując się blondwłosą. Kiedy znalazła
odpowiednie miejsce, przysiadła się do ławy, razem z nią Lucy.
- O co chodzi...? - dopytała, a w oczach Levy okazały się łzy...
- No bo...
Shi ty małpo ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!