Rozdział V - Obietnica
- On naprawdę mi pomógł. – Musiało minąć
sporo czasu, by mogła zrozumieć sens wydarzenia sprzed kilku dni.
Zaklinał, że chciał zrobić na złość Zerefowi, jednak czy nie chciał
zmienić biegu wydarzeń? Czy nie pomyślał o tamtej sytuacji, jak o
morderstwie jego matki? – Może sam nie wiedzieć, ale chyba naprawdę
przypominam mu matkę. Chciał nie mnie uratować, a ją… a może po prostu
chciał kogoś uratować. Wtedy nikt mu nie pomógł, dlatego nie chciał być
jak oni… Głupek.
Vanessa Senritsu Fernandes
Rozdział 11 - Diaboliczne myśli
Rozdział 11 - Diaboliczne myśli
-
Pozabijam was.. - powiedziałam, uśmiechając się. Czułam na sobie
wzrok Gray'a.
Zrób
coś, Gray.. Ona nie może wyjść na powierzchnię.. Powstrzymaj
mnie od siebie samej..
-
Zarżnę was jak świnie! - krzyknęłam, a potem ustawiłam się w
pozycji bojowej. Uwolniłam drugie źródło mocy, przez co wokół
moich nóg uformował się okrąg wyparowującej ze mnie mocy.
Zaczęłam się przeraźliwie śmiać, a potem pognałam na niczego
nie spodziewającą się kobietę.
-
Vanessa!
-
Gray nie jest Twój, wodna dziwaczko! - krzyknęłam, aktywując
ogień na całym moim ciele - Ostrze Rogu
Ognistego Smoka! - czułam, jak przejęła
nade mną kontrolę. Dałam się sprowokować, a teraz moja
diaboliczna strona jest na górze. Wygrała z moja podświadomością.
Z całym impetem wpadłam na brzuch Juvii, by potem ona poleciała na
betonową ścianę, wywołując na niej kilka pęknięć. Usłyszałam
jej krzyk, a potem dezaktywowałam płomienie.
Czułam
się jak śmieć. Zrobić coś takiego osobie, która nieco
wyciągnęła mnie z otchłani samotności.
Czułam
się jak ścierwo.
I ja
siebie nazywam magiem Fairy Tail?
-
Fernandes! Co ci odpierdoliło?! - krzyknął Gray. Upadłam na
kolana, dysząc.
17. Koszmary Laxusa, marzenie Nainy
"-Wiesz, że to wszystko twoja wina? To ty narażasz naszą gildię i ty zrobiłaś z Laxusa poszukiwanego wśród podziemnych skrytobójców. A wszystko dlatego, że nie mogłaś ochronić Graya w tym pociągu. - Postanowiłam uderzyć w najczulszy ze znanych mi punktów, a w zamian dostałam mrożące spojrzenie, od którego zrobiło mi się nieprzyjemnie chłodno.
-Wiesz co, Cyganko? Ty masz nieprzyjemną umiejętność wkurzania mnie do granic możliwości. Ale jak dalej będziesz kłapać jadaczką, to może się to źle skończyć dla ciebie i tej biblioteki. Daję ci prawo do wydawania opinii, bo lubię czasem posłuchać głupot, ale nie myśl sobie, że to będzie trwało w nieskończoność.
-Niby że to TY pozwalasz MI się odzywać?! - parsknęłam, zaskoczona wysokością jej mniemania o własnej osobie, i niewiele brakowało, bym wybuchnęła śmiechem.
-Nie masz pojęcia, co mogę zrobić, gdy ktoś zagraża moim bliskim. - Nawiązała do poprzedniego tematu, zbywając moje pytanie wzruszeniem ramion. Nim pomyślałam, wyrzuciłam z siebie;
-Ano, nie mam, bo gdy Malika ginęła, ty rozwiązywa... - Z niewiarygodną siłą odrzuciła stół na bok i złapała mnie za bluzkę, a powietrze wokół niej wirowało, piekąc moją skórę. Otworzyłam szeroko oczy i czułam, że krew szumi mi w żyłach, nogi zaczęły się trząść. Tak przerażającego wyrazu twarzy nigdy u niej nie widziałam! Powiedziałam o kilka słów za dużo, i już zdołałam to pojąc, ale Naina nie wyglądała, jakby tym razem miała puścić moją uwagę mimo uszu.
-Nigdy. Nie mów. O mojej. Siostrze. Nigdy, Red - wycedziła moje imię z odrazą, po czym gniewnie zacisnęła szczęki, a jej oczy wydawały się płonąc zielonym, nienaturalnym płomieniem. - Nie masz do tego prawa, a ja nie mam obowiązku udawać, że mam do ciebie cierpliwość. Nie wyciągaj Maliki przeciwko mnie, nie chciałabym, aby twoi rodzice płakali, grzebiąc jedyną córkę. - Aura, ciemniejąca do czerni z każdą chwilą, odbierała mi dech. Było niewiarygodnie zimno i... Pusto.
"-Wiesz, że to wszystko twoja wina? To ty narażasz naszą gildię i ty zrobiłaś z Laxusa poszukiwanego wśród podziemnych skrytobójców. A wszystko dlatego, że nie mogłaś ochronić Graya w tym pociągu. - Postanowiłam uderzyć w najczulszy ze znanych mi punktów, a w zamian dostałam mrożące spojrzenie, od którego zrobiło mi się nieprzyjemnie chłodno.
-Wiesz co, Cyganko? Ty masz nieprzyjemną umiejętność wkurzania mnie do granic możliwości. Ale jak dalej będziesz kłapać jadaczką, to może się to źle skończyć dla ciebie i tej biblioteki. Daję ci prawo do wydawania opinii, bo lubię czasem posłuchać głupot, ale nie myśl sobie, że to będzie trwało w nieskończoność.
-Niby że to TY pozwalasz MI się odzywać?! - parsknęłam, zaskoczona wysokością jej mniemania o własnej osobie, i niewiele brakowało, bym wybuchnęła śmiechem.
-Nie masz pojęcia, co mogę zrobić, gdy ktoś zagraża moim bliskim. - Nawiązała do poprzedniego tematu, zbywając moje pytanie wzruszeniem ramion. Nim pomyślałam, wyrzuciłam z siebie;
-Ano, nie mam, bo gdy Malika ginęła, ty rozwiązywa... - Z niewiarygodną siłą odrzuciła stół na bok i złapała mnie za bluzkę, a powietrze wokół niej wirowało, piekąc moją skórę. Otworzyłam szeroko oczy i czułam, że krew szumi mi w żyłach, nogi zaczęły się trząść. Tak przerażającego wyrazu twarzy nigdy u niej nie widziałam! Powiedziałam o kilka słów za dużo, i już zdołałam to pojąc, ale Naina nie wyglądała, jakby tym razem miała puścić moją uwagę mimo uszu.
-Nigdy. Nie mów. O mojej. Siostrze. Nigdy, Red - wycedziła moje imię z odrazą, po czym gniewnie zacisnęła szczęki, a jej oczy wydawały się płonąc zielonym, nienaturalnym płomieniem. - Nie masz do tego prawa, a ja nie mam obowiązku udawać, że mam do ciebie cierpliwość. Nie wyciągaj Maliki przeciwko mnie, nie chciałabym, aby twoi rodzice płakali, grzebiąc jedyną córkę. - Aura, ciemniejąca do czerni z każdą chwilą, odbierała mi dech. Było niewiarygodnie zimno i... Pusto.
Rozdział 5 - Eksperyment
— Co ty zrobiłeś, potworze? — zapytała
szeptem, nie odrywając wzroku od martwego dziecka. Facet rzucił jej
tylko krótkie spojrzenie, po czym zawinął zwłoki w brudny od krwi
materiał, na którym ciało leżało i odszedł z nim pod ścianę, prawie na
drugim końcu groty. Juvia zobaczyła jak układa zwłoki obok innych takich
samych zawiniątek, których była już tam mała górka.
Nie wiedziała, czemu to robił, o co w tym wszystkim chodziło, ale musiała za wszelką cenę powstrzymać jego chore zapędy. Czarnowłosa, jakby odczytawszy jego myśli, chwyciła ją boleśnie za ramiona i siłą postawiła ją na nogi.
Juvia, wciąż oszołomiona bez słowa pozwoliła jej się wyprowadzić z groty; przez całą drogę powrotną miała przed oczami tylko widok tamtego martwego chłopca.
Nie wiedziała, czemu to robił, o co w tym wszystkim chodziło, ale musiała za wszelką cenę powstrzymać jego chore zapędy. Czarnowłosa, jakby odczytawszy jego myśli, chwyciła ją boleśnie za ramiona i siłą postawiła ją na nogi.
Juvia, wciąż oszołomiona bez słowa pozwoliła jej się wyprowadzić z groty; przez całą drogę powrotną miała przed oczami tylko widok tamtego martwego chłopca.
Rozdział 3 - Szansa
Gdzie on, do cholery, się znalazł? Czy to
kolejny żart Fullbuster'a? Znowu dosypał mu czegoś do piwa i wrzucił
nieprzytomnego do piwnicy, żeby mieć wolną chatę na całą noc dla
kolejnej panienki?!
Zastanowił się po chwili.
Nie, to odpadało. Co prawda, ten smród da się wytłumaczyć omamami, po jakichś pigułkach, ale ten ból skąd miałby się wziąć? To nie wchodziło w grę.
Po chwili coś do niego dotarło. Zarówno przerażającego, jak i zarazem niewiarygodnego. To mogło być przecież... on umarł? Niewiele pamiętał. Jedynie zamglone przebłyski bijatyki z Gajeel'em oraz wrzeszczącego Gray'a. Potem pisk opon, huk. I ciemność. Czyli jednak naprawdę nie żył? Ale gdzie teraz był? Powoli otworzył ciężkie powieki i starał się wyostrzyć wzrok, by dostrzec cokolwiek poza zamazanymi sylwetkami i czymś szybującym, szarym, drażniącym. Nagle coś mignęło. Zamrugał kilka razy i wziął głębszy wdech. Czy właśnie zobaczył anioła...? Nie, nie jednego. Kilka z nich, w skąpych bluzkach oraz spodenkach czy spódniczkach tak wspaniale odsłaniających najlepsze kobiece walory. Inaczej je sobie wyobrażał - małe tłuściochy ze skrzydełkami, które cudem potrafiły unieść takie kilogramy - lecz to, co widział teraz wydawało mu się sto razy lepszą opcją. Rozejrzał się lepiej. Długie, metalowe rury, scena, latające staniki, pieniądze... Więc musiał znaleźć się w niebie! To na pewno musiało być to! Prawdziwy raj dla facetów!
Zastanowił się po chwili.
Nie, to odpadało. Co prawda, ten smród da się wytłumaczyć omamami, po jakichś pigułkach, ale ten ból skąd miałby się wziąć? To nie wchodziło w grę.
Po chwili coś do niego dotarło. Zarówno przerażającego, jak i zarazem niewiarygodnego. To mogło być przecież... on umarł? Niewiele pamiętał. Jedynie zamglone przebłyski bijatyki z Gajeel'em oraz wrzeszczącego Gray'a. Potem pisk opon, huk. I ciemność. Czyli jednak naprawdę nie żył? Ale gdzie teraz był? Powoli otworzył ciężkie powieki i starał się wyostrzyć wzrok, by dostrzec cokolwiek poza zamazanymi sylwetkami i czymś szybującym, szarym, drażniącym. Nagle coś mignęło. Zamrugał kilka razy i wziął głębszy wdech. Czy właśnie zobaczył anioła...? Nie, nie jednego. Kilka z nich, w skąpych bluzkach oraz spodenkach czy spódniczkach tak wspaniale odsłaniających najlepsze kobiece walory. Inaczej je sobie wyobrażał - małe tłuściochy ze skrzydełkami, które cudem potrafiły unieść takie kilogramy - lecz to, co widział teraz wydawało mu się sto razy lepszą opcją. Rozejrzał się lepiej. Długie, metalowe rury, scena, latające staniki, pieniądze... Więc musiał znaleźć się w niebie! To na pewno musiało być to! Prawdziwy raj dla facetów!
Rozdział 11 - Gray Vs Violett
Laxus siedział w gildii od początku
dnia. Był nieco nadąsany i nie odzywał się prawie do nikogo, od kiedy
zdarzyło się całe to zamieszanie z Flame. Miał jej za złe, iż nie
przyznała się i nie powiedziała mu całej prawdy. W takim razie to ona
była tą małą, nieznośną dziewczynką? Mógł się domyślić, ale tego nie
zrobił. Z wściekłości i bezradności walnął pięścią w stół tak, że aż
podskoczyła na nim pusta szklanka. Nie wiedział co zrobić. Po raz
pierwszy.
— Panie Laxus? Czy widział pan panienkę Flame? – spytała niewinnie Wendy, która martwiła się o przyjaciółkę.
Naprawdę martwiła się o Spaloną Skórę. Wiedziała doskonale, że tak nie powinno być, że nikt w Fairy Tail nie powinien cierpieć. Przecież to jej rodzina!
Wendy posmutniała, gdyż Laxus nie odpowiedział. Nie chciał z nikim rozmawiać.
Znienacka do gildii wparowała Levy, która zakomunikowała, że Juvia zniknęła i nigdzie nie może jej znaleźć.
— Co się stało?!
— Juvia zniknęła! Juvia… Juvia… – wyszeptała z trudem Levy i znów złapała powietrze w płuca. Uspokoiła się na chwilę.
Gray bez wahania wybiegł sam z gildii na poszukiwanie Wodnej Kobiety. Męczyło go dziwnie przeczucie, że stało się coś bardzo niedobrego. Oby nie było za późno. Może nie przyznawał się do tego, ale zależało mu na Juvii, i to bardzo. Nie chciał, by stała się jej krzywda i by kolejna ważna w jego życiu osoba cierpiała. Sam nie wiedział gdzie ma jej szukać, ale postanowił, że zacznie od Wzgórz. Zmierzał właśnie tam, gdy znienacka coś go zatrzymało. Otworzył szeroko oczy i zdziwił się. Wielki sopel lodu?! Dziwne.
— Panie Laxus? Czy widział pan panienkę Flame? – spytała niewinnie Wendy, która martwiła się o przyjaciółkę.
Naprawdę martwiła się o Spaloną Skórę. Wiedziała doskonale, że tak nie powinno być, że nikt w Fairy Tail nie powinien cierpieć. Przecież to jej rodzina!
Wendy posmutniała, gdyż Laxus nie odpowiedział. Nie chciał z nikim rozmawiać.
Znienacka do gildii wparowała Levy, która zakomunikowała, że Juvia zniknęła i nigdzie nie może jej znaleźć.
— Co się stało?!
— Juvia zniknęła! Juvia… Juvia… – wyszeptała z trudem Levy i znów złapała powietrze w płuca. Uspokoiła się na chwilę.
Gray bez wahania wybiegł sam z gildii na poszukiwanie Wodnej Kobiety. Męczyło go dziwnie przeczucie, że stało się coś bardzo niedobrego. Oby nie było za późno. Może nie przyznawał się do tego, ale zależało mu na Juvii, i to bardzo. Nie chciał, by stała się jej krzywda i by kolejna ważna w jego życiu osoba cierpiała. Sam nie wiedział gdzie ma jej szukać, ale postanowił, że zacznie od Wzgórz. Zmierzał właśnie tam, gdy znienacka coś go zatrzymało. Otworzył szeroko oczy i zdziwił się. Wielki sopel lodu?! Dziwne.
Rozdział XIV - Wściekła Lucy
- Cześć Lucy. – powiedział niepewnie Gray – To nie my.
- Aye! – odpowiedział Natsu udając Happiego, z którym Lucy poznała się półtora tygodnia temu.
- Czyżby? – zapytała podejrzliwie.
Nie czekając na ich odpowiedź pociągnęła ich za uszy i zaprowadziła na plac, który był za gildią.
- Ile razy można wam powtarzać, że macie nie demolować gildii?! Co macie mi do powiedzenia?!
- Gomen'nasai – powiedzieli jednocześnie.
- Wybaczam... – odpowiedziała, a chłopcy poczuli ulgę – Ale kara i tak was nie ominie.
- Jaka kara? – zapytał niepewnie Natsu.
- Odwróćcie się! – nakazała im.
- Mam złe przeczucia. – szepnął Gray.
- Aye! – odpowiedział Natsu udając Happiego, z którym Lucy poznała się półtora tygodnia temu.
- Czyżby? – zapytała podejrzliwie.
Nie czekając na ich odpowiedź pociągnęła ich za uszy i zaprowadziła na plac, który był za gildią.
- Ile razy można wam powtarzać, że macie nie demolować gildii?! Co macie mi do powiedzenia?!
- Gomen'nasai – powiedzieli jednocześnie.
- Wybaczam... – odpowiedziała, a chłopcy poczuli ulgę – Ale kara i tak was nie ominie.
- Jaka kara? – zapytał niepewnie Natsu.
- Odwróćcie się! – nakazała im.
- Mam złe przeczucia. – szepnął Gray.
Rozdział XLVI - Hej, hej bawmy się!
- To na razie! - krzyknęli magowie i zostawili go samego na pastwę piszczących dziewcząt.
Natsu spojrzał wzrokiem zbitego szczeniaczka na długą, długą kolejkę. Wydawała się nie mieć końca. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, iż okrąża Ziemię i wraca do punktu wyjścia. Samym spojrzeniem doprowadzał klientki do szału (pozytywnego oczywiście). Oślepiony błyskami fleszy i ogłuszony wysokimi głosikami dorównującymi głośnością startującego samolotu zabrał się do siedzenia.
Pierwsze pół godziny upłynęło całkiem znośnie. Pomijając fakt, że co chwila ścierał z policzków ślady szminek, błyszczyków i innych cudów. Tego wieczora widział już wszystkie możliwe odcienie różu. Trafiła się nawet krwista czerwień, która przywodziła mu na myśl wampirkę żądną jego krwi.
Natsu spojrzał wzrokiem zbitego szczeniaczka na długą, długą kolejkę. Wydawała się nie mieć końca. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, iż okrąża Ziemię i wraca do punktu wyjścia. Samym spojrzeniem doprowadzał klientki do szału (pozytywnego oczywiście). Oślepiony błyskami fleszy i ogłuszony wysokimi głosikami dorównującymi głośnością startującego samolotu zabrał się do siedzenia.
Pierwsze pół godziny upłynęło całkiem znośnie. Pomijając fakt, że co chwila ścierał z policzków ślady szminek, błyszczyków i innych cudów. Tego wieczora widział już wszystkie możliwe odcienie różu. Trafiła się nawet krwista czerwień, która przywodziła mu na myśl wampirkę żądną jego krwi.
Rozdział XI - Zamknij oczy
Lucy z trudem uniosła rękę i położyła na jego głowie.
-Ciągle
żyję, oddycham, czuję.- uśmiechnęła się ciepło- Dzięki tym
doświadczeniom stałam się silniejsza. Kiedy odpocznę dam ci niezły
wycisk zobaczysz!
Salamander uśmiechnął się słysząc te słowa. Objął
ją lekko w pasie i przygarnął do siebie. Czuł pod palcami jej miękkie
ciało, wdychał jej zapach. Jej obecność uspokajała go.
Lucy mimowolnie przypomniała sobie ten ostatni sen, który zesłał jej demon. Przed oczami miała scenę ich pocałunku.
-Natsu.
-Tak Lucy? -Dragneel otworzył oczy i spojrzał na nią.
Dziewczyna zarumieniła się na czerwono.
-Zamknij oczy- poprosiła cicho.
Rozdział V - ???
- Lucy? - Obiegł wzrokiem pomieszczenie i zatrzymał oczy na dużej wannie, w której siedziała.
Para z gorącej wody unosiła się nad nią, a dziewczyna zanurzona była w gorącej wodzie po same oczy. Zrelaksowana, wreszcie odprężona po tak męczącym dniu nie usłyszała ani pukania chłopaka, ani jego głosu. Zrzucił z siebie ubrania i cicho jak istny ninja wszedł do wanny. Przy okazji, gdy już się w niej znalazł, omal nie doprowadził swej najdroższej do palpitacji serca.
- Natsu! - Wrzasnęła, chlapiąc go wodą. Smoczy Zabójca, nic sobie nie robiąc w jej buntów wybuchł gromkim śmiechem. Odrzuciła blond grzywkę w tył i cisnęła w niego piorunami z oczu.
- Uwielbiam, gdy się na mnie denerwujesz. Jesteś wtedy cholernie słodka (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!