Rozdział XXVI - 26.Supuritto
Wizja się zmieniła. Wskazówki zegara zatrzymały się na północy, gdy cała wieża leżała powalona na ziemię w językach ognia. Zewsząd dochodziły odgłosy paniki. Widziała zwłoki ludzi leżące na ulicy. Niewielkim pocieszeniem było to, że nie rozpoznawała w nich nikogo ze swych znajomych. Jakaś zakapturzona, ciemna postać obserwowała to z wyraźną satysfakcją.
- Zdecydowanie za łatwo oszukać te wróżki.
Rozdział - Epizod IX
Po kilku partyjkach szachów, które skończyli niemal pół godziny wcześniej, Sting – wciąż siedząc na krześle – przeciągnął się i szeroko ziewnął, po czym wstał, wziął w ramiona śpiącego Lectora i udał się na piętro. Tam skierował swoje kroki w stronę sypialni kocura. Gdy umieścił przyjaciela pod kołdrą, sam poszedł do przylegającej do swojego pokoju łazienki, gdzie szybko pozbył się ubrań i wskoczył pod prysznic. Mimo tego, że nie bił się z gównem, dokładnie mył każdą partię ciała, przy okazji sprawdzając czy przez kilka dni bezczynności jego muskulatura się nie zmniejszyła. Z uśmiechem samozadowolenia skonstatował, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a mimo to, by nie stracić formy, postanowił, że zadba jutro o kilkukilometrową przebieżkę. Nucąc pod nosem, wytarł się białym puchowym ręcznikiem, który następnie owinął wokół bioder, i ruszył do sypialni. Tak odziany podszedł do otwartego na oścież okna, oparł na parapecie łokcie i spojrzał w dół. Po ulicy kręciło się kilku podejrzanych typków, a poza nimi nie widział żywej duszy. Znudzony bełkotem walczących do zwycięstwa, przeniósł wzrok na niebo, które iskrzyło się wieloma gwiazdami. Gdy spostrzegł, że jedna z nich zostawia za sobą ogon, przymknął oczy i pomyślał życzenie, mając niezachwianą pewność, że się spełni. Chociaż miałby pokonać swojego największego idola, nie cofnie się przed dostaniem tego, czego chciał. Z tą myślą odwrócił się na pięcie i jednym ruchem pozbył się ręcznika, który niedbale rzucił na pobliskie krzesło, po czym w stroju Adama wsunął się pod kołdrę. Kwadrans później w pomieszczeniu dało się słyszeć tylko jego głośne pochrapywanie.
Rozdział XII - Koszmaru ciąg dalszy
Leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Jego wzrok był mętny, niepewny. Począł się głęboko zastanawiać, czy to wszystko teraz ma sens. Czy to wszystko ma sens po jej śmierci. Był pewien tego, że nadal chce rządzić Fiore i być jego prawowitym władcą w pojedynkę, lecz brak jej obecności pozostawił głęboką dziurę w jego sercu. Brak tych samych zielonych, smutnych oczu, w których mógł dostrzec nadzieję. Wiedział, że ich relacje były skomplikowane. Że jednocześnie się kochali i nienawidzili. Że jednocześnie chcieli być ze sobą, ale też być daleko od siebie. Że ich nienawiść do siebie czasem potrafiła przybrać inny obrót. Zupełnie inna odmiana miłości, czy też wzajemnej sympatii.
Podniósł się do pozycji siedzącej, będąc już pewnym. Jego cel nie został osiągnięty. Mógł się od początku liczyć, że po to, by go osiągnąć, nie tylko pionki będą tracić coś ważnego, ale on również. Stracił ją, osobę, która jako jedyna w obecnej sytuacji coś dla niego znaczyła.
Ale super!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapaszam do mnie!!!!