Rozdział XX - Poszukiwany, poszukiwana
Na szczęście czarnowłosa tylko zemdlała i nic przy tym sobie nie zrobiła. Pozostało tylko ją zanieść do pokoju i ułożyć na łóżku, więc tak też zrobiła.
Usiadła przy jej łóżku, czekając aż ta się wybudzi, lecz po jakimś czasie czarnowłosa zaczęła się trząść. Erza dotknęła jej czoła i okazało się, że ma gorączkę. Szybko pobiegła po zwilżone ręczniki i położyła jej na czole. Po drodze spotkała Juvie i Graya, którzy kierowali się do kuchni pomimo późnej pory.
- Co się stało? Znowu kolejne samobójstwo?
- Nawet tak nie mów – odpowiedziała mu groźnie. – Jak wychodziłyśmy od Lucy to nagle zasłabła. Położyłam ją tutaj i przyniosłam ręczniki. Wygląda na to, że ma wysoką gorączkę.
- Oby szybko wyzdrowiała. Wystarczy, że musimy pilnować Lucy, aby nic sobie nie zrobiła - zmartwiła się Juvia.
- Uważam, że ją też trzeba pilnować. Nigdy nic nie wiadomo co siedzi w naszych głowach.
- Juvia – szepnął Gray do swej ukochanej. - Czy teraz mogę mieć pewność, że to ona jest…
- NIE! – zdenerwowała się. – Nie możesz oskarżać jej o coś takiego bez żadnych dowodów.
Rozdział XXXIV Decyzja Lwa
—Yuki, a tak w ogóle jak zabiłaś tę kapłankę?—zapytała czerwonowłosa widząc jak jej przyjaciółka siłuje się ze swoją szafą
—Właściwie to ty mi podsunęłaś pomysł—mówiła próbując dalej upchać przeklęty mebel
Jej przyjaciółka wstała z łóżka i otwarta ręką trzepnęła w drzwiczki, a szafa posłusznie zawyła zamykając się. Kruczowłosa westchnęła niepocieszona, jak to możliwe, że Reiko ma tyle siły w dłoniach.
—Więc?—dopytywała niecierpliwie dziewczyna, ciekawość zbyt ją jadła by głupia szafa jej przeszkadzała
—Pamiętasz te strzałę?
—No…pamiętam..
—Przebiłam ją tym na wylot
Smocza zabójczyni błyskawicy zachichotała. Nie spodziewała się, że jej przyjaciółka weźmie sobie jej rady do serca.
—Co Cię tak bawi?
—Nic—odpowiedziała wyciągając dłoń w jej stronę i klepiąc ją po plecach—po prostu cieszę się, że jesteś Yukisiu!
Nim dziewczyna zdążyła coś jeszcze powiedzieć jej smocza przyjaciółka wyszła przez drzwi cicho nucąc pod nosem melodie, która od dłuższego czasu chodziła jej po głowie.
Rozdział XLVII - Wina
Ze skruchą wyjaśniała mu szczegóły o kobyle, w którą się wpakowała. Nie streszczając, opowiedziała o planie, a raczej spisku, jaki ci ludzie ułożyli na rozprawę Don Dreyara, a także o tym, w jaki sposób została potraktowana. Warunki współpracy, jakie zostały jej narzucone, przypominały bardziej bezkarne żądania.
Trwało to jakieś pół godziny, w których zdążył wypalić trzy kolejne papierosy. Słuchał jej głosu, coraz bardziej pogrążonego w smutku i bezradności, usilnie wypatrując czegoś za oknem. Sam nie wiedział czego, po prostu nie był w stanie patrzeć na dziewczynę, na jej płacz, będący wołaniem o pomoc. Trzymała w sobie ogrom poczucia winy, a on nie był w stanie jej w żaden sposób pomóc.
Doglądał widoku za oknem nawet wtedy, kiedy, wciąż podchmielona, opadła z sił i pogrążyła się w głębokim śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!