Wojna nie rozstrzyga kto ma rację, lecz kto ma odejść.
Rozdział XXVI - ???
"Zza potwora wyszły trzy kobiety. Przyjaciele zamarli dostrzegając, że to Lucy, Levy i Juvia. Miały na sobie ogniste ubrania, a w ręku dzierżyły bronie. Blondynka na plecach miała włócznię, którą teraz wyciągnęła gotowa do walki. Strażniczka miała luźne rękwy, a w nich ukryte sztylety. Juvia była mistrzem w rzutach ostrzem, więc nikogo nie zdziwiła jej broń. Prawdziwe poruszenie wprowadziła broń Levy. Mimo drobnej budowy ciała w ręce trzymała ciężki młot.
- Dobra. Pora się zabawić. - Lucy wymierzyła w Natsu włócznię i zaśmiała się piskliwie. Natychmiast zeskoczyła z wzniesienia i znalazła się obok zdezorientowanego maga ognia. Różowo-włosy nie zdążył nawet nic powiedzieć gdy księżniczka uderzyła go włócznią posyłając na ścianę.
- H-Hej! - Gajeel ruszył w stronę blondynki chcąc zadać jej cios, ale ku jego zdziwieniu zostało mu to uniemożliwione przez Levy. Niebiesko-włosa kopnęła go przewracając.
- Ja jestem twoim przeciwnikiem. - zaświergotała McGarden i uniosła nad siebie młot. Szybko go opuściła chcąc uderzyć zdziwionego jej siłą chłopaka, ale Gajeel prędko przeturlał się w bok.
- Dobrze. Więc ty jesteś mój. - przed Gray'em stanęła Juvia. Uśmiechnęła się groźnie, a grzywka opadła jej na twarz.
Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność. Ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść.
Rozdział X -Smok ratuje księżniczkę
Już zamierzała porzucić wszelkie nadzieje na ucieczkę, kiedy to poczuła. Palącą, magiczną energię, pulsującą niczym ogień i równie jak ogień gorącą. Tą samą, która otulała ją, kiedy przebywała w ramionach jej właściciela. Tak dobrze znaną, kojarzącą się z bezpiecznym ciepłem. Ów magia pędziła w zawrotnym tempie w kierunku więzienia blondynki. Nadchodził jej wybawca.
Natsu!
The Shadow in the Heart
Rozdział II - Ten cudowny uśmiech
"Obserwując ją, rzeczywistość przestała mnie interesować. Co jakiś czas słyszałem głosy komentatorów, lecz ignorowałem je. W tej chwili liczyła się dla mnie tylko ona i to, by nie stracić jej z oczu. Miałem wrażenie, jakbym odleciał myślami gdzieś daleko, a przypomnienie sobie jej melodyjnego głosu i delikatnych, małych dłoni wcale mi nie pomogło. Chyba dopiero meteoryt musiałby spaść na ziemię albo wielka chmara smoków się tutaj pojawić, aby przywrócić mnie na ziemię."
You are my heart's epic adventure
One-Shot: Loki x Lucy – Zazdrość
Nim się spostrzegła, większość była już zajęta, a ona została przy stoliku sam na sam z Grayem. Wpatrywała się w niego swoimi czekoladowymi ślepiami ze znaczącą miną. Fullbuster skwitował to jedynie pytającym wyrazem twarzy. Heartfilia za to świdrowała go spojrzeniem, czekając na jego ruch. Ich mimiczna bitwa prawdopodobnie trwałaby jeszcze długo, jednak z transu wybił ich dobrze znany głos:
– Hej, kompania, co tak w ciszy siedzicie? – dłoń rudego mężczyzny spoczęła na ramieniu Lucy. Ta, zdziwiona, pisnęła i aż podskoczyła na krześle.
– Loki?! – zdziw
Bar Pod Wróżkowym Ogonem
Rozdział XLV - Sweet Dounat
Sklep „Sweet Dounat”, mieszczący się w Magnolia Center, słynął z najlepszych pączków w całym mieście. Pan Realight, który nigdy nie wychodził z kuchennego zaplecza, wypuszczał na świat trzy partię świeżych wypieków dziennie. O siódmej rano były to pączki z budyniem, o trzynastej z marmoladą, zaś o osiemnastej z ajerkoniakiem. Jakby same pączki nie były dość znane, za zawsze wypucowaną ladą z pleksi stała wiecznie uśmiechnięta córka pana Realighta - Jenny. Biuściasta blondynka, koniecznie potrzebująca kalkulatora, by obliczyć cenę siedmiu pączków za klejnot bez fiorgrosza od sztuki, była główną przyczyną korków o osiemnastej w tej części dzielnicy, jak i powodem średnio-zaawansowanej nadwagi niejednego mieszkańca Magnolia City płci męskiej. Niektórzy szczęśliwcy, mający wolne popołudnie, przyjeżdżali pod „Sweet Dounat” kilkadziesiąt minut wcześniej, oczywiście pod pretekstem obawy przed wykupieniem chodliwego towaru, gdyby któraś zniecierpliwiona żona czekała w domu z wałkiem do ciasta w dłoni. Dlatego fani Jenny oraz sprzedawanych przez nią pączków tak bardzo nienawidzili policjantów, szwendających się tą porą po okolicy; według niepisanego prawa słynnej cukierni, mundurowi byli uprzywilejowani do zakupu słodkości - a co za tym idzie do rozmowy z hojnie obdarzoną w krągłościach, lecz nie w rozumie Jenny - bez stania w kolejce. A te nigdy nie były małe.
- To mój ulubiony moment w całym dniu - stwierdził Sting z nieukrywaną radością, kiedy Rogue zaparkował radiowóz naprzeciw „Sweet Dounat”, a tłum zniecierpliwionych klientów, sięgający poza sklep aż do następnej przecznicy, spojrzał na nich z nieprawdopodobnym oburzeniem.
Eien no senso I Nie dopuszczę....
Rozdział XVI - 16.Mahō no shurui
Wiedział, że wtedy zadziałał pod wpływem chwili ale czuł w kościach, że ta sytuacja jest zupełnie inna. Kaishi'ego zaakceptowała od razu cala gildia i choć nigdy wcześniej nie zaatakował żadnego z jej członków jak było to chociażby w przypadku Gajeel'a lub Juvii coś w nim nie dawało mu spokoju. Był zbyt idealny i to właśnie go intrygowało.
- A właśnie Jellal mówiłeś, że masz narzeczoną. Dlaczego chcesz ją zdradzić z Erzą – spytał Natsu, a powaga w jego głosie wskazywała, że wcale nie żartuje.
Meredy wyglądała na załamaną. Wiedziała wprawdzie, że smoczy zabójcy mają doskonały słuch ale nigdy nie podejrzewała, że ktoś może się dać nabrać na tak żałosne kłamstwa Jellala. Znała go od przeszło siedmiu lat i wiedziała, że nawet gdyby byłby postawiony przed plutonem egzekucyjnym nie potrafił by zaprzeczyć chociażby koloru swoich włosów. Teraz pojęła co miała na myśli Juvia mówiąc „Rywal panicza Gray'a jest słodki ale bardzo naiwny”. Cóż niebieskowłosy może być dumny udało mu się nabrać już jedną osobę. Nie spodziewała się jednak jak długo zamie jaj uświadomienie salamandrowi prawdy.
- Zrozumiałem – oświadczył wychowanek Igneel'a po dobrych dziesięciu minutach tłumaczenia blefu Fernandes'a – Jellal wcisnąłeś ten kit bo nie wiesz jak powiedzieć Erzie, że ją kochasz. Jeśli chcesz zrobię to za Ciebie – bezproblemowo zadeklarował Natsu.
Jellal zdębiał słysząc tę propozycję. Co prawda zdawał sobie sprawę z lekkiego podejścia do życia niektórych członków Fairy Tail ale coś takiego przerosło jego oczekiwania. Zdał sobie sprawę, że faktycznie nie potrafi temu zaprzeczyć. Naprawdę kochał Erzę ale też nie mógł jej tego powiedzieć. Nie zasługiwał na nią ale jednocześnie słowa Natsu obudziły w nim pewne obawy. Skoro oni wiedzieli jakim uczuciem darzy szkarłatnowłosą to czy ktoś spoza gildii może się o tym dowiedzieć. Nie chciał jej na nic narażać. Sama opinia, że może mieć coś wspólnego z kryminalistą z pewnością by jej nie posłużyła.
(skrócone przez h@ Shi)
Nieważne co się stanie, nigdy nie przestanę Cię kochać...
Rozdział XXIV - ???
- Gdzie on jest do cholery! - wydukałem, trzęsąc się ze strachu oraz ze zdziwienia. Nasza czwórka zaczęła nerwowo rozglądać się wokół siebie.
- Przecież ten potwór nie powinien tak łatwo zniknąć! - wykrzyczał na jednym tchu Jeallal.
- Zamknijcie się i przygotujcie się na ewentualny atak! - wykrzyczała Erza.
- Hai! - krzyknęła męska część ,,żywych osób" przytakując nerwowo.
Między nami zapanowała cisza. W pomieszczeniu jedynie było słychać ciężkie oddechy naszych rannych przyjaciół oraz przyśpieszone bicia naszych serc, ale o dziwo nie było nigdzie śladu potwora.
- Czy on zwiał? - Gray przełknął ślinę rozglądając się dokładnie wokół własnej osi.
Gruvia Melodia Strachu
Rozdział II - Biały Klucz
Juvia wiedziała, co się stanie, jeżeli dłużej tutaj zostanie. Dlatego musi wyruszyć w drogę, zanim rozpęta się prawdziwe piekło. Musi zapobiec wojnie, jaka wybuchnie między Wróżkami.
Lockser podeszła do córeczki i mocno ją przytuliła.
— Mamo, coś się stało? – głos Layli wyrwał ją z refleksji, dlatego podniosła głowę i przez chwilę wpatrywała się w ciemnobłękitne oczy dziewczynki.
— Musze zniknąć na jakiś czas, bo ciocia Lucy... – nie będzie obwijała w bawełnę – nie jest tak naprawdę chora.
— Co się stało cioci?
— Zginęła. Pamiętam wszystko jak przez mgłę i właśnie próbuję wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Jestem to jej winna, więc posłuchaj mnie bardzo uważnie, Laylo.
— Dobrze.
— Na razie zostaniesz z gildią Crime Sorcière, ale pod żadnym pozorem masz nikomu nie mówić gdzie jestem, ani co robię, dobrze? Obiecuję, że wrócę do ciebie jak najszybciej.
— Mamo... – W oczach Layli pojawiły się łzy, bo dziewczynka nie chciała nigdzie iść i zostawić matki samej w takim niebezpieczeństwie. Wierzyła, że tak naprawdę jest niewinna. – Muszę ci coś pokazać.
Wyrwała się z matczynych objęć i podeszła do szafki, w której ukryła biały klucz, znaleziony pod śniegiem. Otworzyła szufladę i wyciągnęła skarb.
— Na początku bardzo się cieszyłam, że go znalazłam. Pomyślałam, że jest od cioci Lucy, bo przecież ona zajmuje się Magią Gwiezdnych Duchów, lecz doszłam do wniosku, że będzie lepiej jak ci go pokażę.
Layla otworzyła szerzej prawą rączkę i pokazała mamie biały klucz. Juvia przeraziła się i opuszkami palców dotknęła go.
— Gdzie to znalazłaś?
Fairy Tail - Nieco inna historia Gildii Wróżek
One-Shot, Dobrego złe początki Part II
Szliśmy ramię w ramię główną ulicą, która kilometr dalej przechodziła w polną drogę, będącą naszym celem. Otaczająca nas cisza, była zbawienna i sprzyjała naszemu powolnemu spacerowi, a przerywały ją jedynie stawiane przez nas kroki, które stukotem odbijały się od kamiennego chodnika. Nasze spojrzenia kilka razy się spotkały, a wtedy uśmiechaliśmy się do siebie jak dobrzy znajomi – w końcu nimi byliśmy – niewerbalnie rozmawiając. Miasto, którego mrok rozjaśniał pyzaty księżyc do wtóru z lśniącymi gwiazdami, wiszącymi na granatowym nieboskłonie nad naszymi głowami, i liczne latarnie uliczne, znajdujące się na wyciągnięcie ręki, powoli szykowało się do snu. Gwar na ulicach zmalał, czasami pojedynczy przechodzień mijał nas, by po chwili zniknąć za drzwiami baru, albo wielorodzinnego domu. Byli też tacy, którzy opuszczali miejsce zamieszkania, by udać się na przyjęcie do przyjaciół i balować do białego rana. W końcu był piątek, a to tak zwany „weekendu początek”, o czym wiedziałem nawet ja. Przez kanał, ciągnący się między przeciwległymi stronami głównej ulicy, leniwie płynęła gondola, prowadzona przez dwóch przewoźników, którzy, dlaczego?!, zwrócili na nas uwagę.
Fairy Tail Następne Pokolenie
Rozdział XII - Białe włosy chowające się za płatkami kwiatów
Niby-rybie łuski na chwilę zniknęły, lecz następnego dnia powróciły. Mizu wściekała się z tego powodu, ale nie mówiła nikomu o swoim problemie, a w szczególności nie chciała powiedzieć ojcu. Widocznie tak miało być i już. Westchnęła, gdy założyła na siebie tunikę i ułożyła dokładnie swoją fryzurę: zwykły kok na środku głowy oraz nieco rozpuszczonych włosów. Nie cierpiała ich, gdyż sterczały na wszystkie strony, więc zawsze musiała coś wymyślić. Tak właśnie było najlepiej.
Wyszła z pokoju, a Hana pociągnęła ją za skraj tuniki.
— Uważaj, co robisz! – krzyknęła na nią Mizu. – Zwariowałaś?!
— Nie!
Machnęła tylko ręką na roztrzepaną dziewczynkę i zeszła na dół, do Gildii. Uśmiechnęła się wreszcie, widząc tam prawie wszystkich. Oczywiście ojciec kłócił się z Natsu, jak za dawnych czasów.
— O, Mizu! – zauważył ją Happy. – Wreszcie wstałaś. Myślałem, że będziesz spała całą wieczność zupełnie jak Natsu. To jego najlepsza obrona, jak również broń.
— Broń? – dziewczynka zdziwiła się, ale nie czekała na odpowiedź. Podeszła do drzwi wyjściowych budynku, zatrzymała się przy ich progu i wpatrywała w prawie pustą ulicę. Przez chwilę widziała młodego chłopaka o białych włosach i czarnych jak noc oczach. Wpatrywał się w nią, lekko otwierając usta. Miał na sobie czerwony szalik, który był jego znakiem rozpoznawczym. Wzruszyła się tym widokiem. Od teraz będzie myślała tylko o nim, to była ta jedyna chwila. Nawet w tych mrocznych czasach. Dlaczego nie zauważyła go do tej pory?
(Krótki fragment! NIE CAŁY ROZDZIAŁ! Skrócone przez H@ Shi)
Rozdział XXVI - ???
"Zza potwora wyszły trzy kobiety. Przyjaciele zamarli dostrzegając, że to Lucy, Levy i Juvia. Miały na sobie ogniste ubrania, a w ręku dzierżyły bronie. Blondynka na plecach miała włócznię, którą teraz wyciągnęła gotowa do walki. Strażniczka miała luźne rękwy, a w nich ukryte sztylety. Juvia była mistrzem w rzutach ostrzem, więc nikogo nie zdziwiła jej broń. Prawdziwe poruszenie wprowadziła broń Levy. Mimo drobnej budowy ciała w ręce trzymała ciężki młot.
- Dobra. Pora się zabawić. - Lucy wymierzyła w Natsu włócznię i zaśmiała się piskliwie. Natychmiast zeskoczyła z wzniesienia i znalazła się obok zdezorientowanego maga ognia. Różowo-włosy nie zdążył nawet nic powiedzieć gdy księżniczka uderzyła go włócznią posyłając na ścianę.
- H-Hej! - Gajeel ruszył w stronę blondynki chcąc zadać jej cios, ale ku jego zdziwieniu zostało mu to uniemożliwione przez Levy. Niebiesko-włosa kopnęła go przewracając.
- Ja jestem twoim przeciwnikiem. - zaświergotała McGarden i uniosła nad siebie młot. Szybko go opuściła chcąc uderzyć zdziwionego jej siłą chłopaka, ale Gajeel prędko przeturlał się w bok.
- Dobrze. Więc ty jesteś mój. - przed Gray'em stanęła Juvia. Uśmiechnęła się groźnie, a grzywka opadła jej na twarz.
Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność. Ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść.
Rozdział X -Smok ratuje księżniczkę
Już zamierzała porzucić wszelkie nadzieje na ucieczkę, kiedy to poczuła. Palącą, magiczną energię, pulsującą niczym ogień i równie jak ogień gorącą. Tą samą, która otulała ją, kiedy przebywała w ramionach jej właściciela. Tak dobrze znaną, kojarzącą się z bezpiecznym ciepłem. Ów magia pędziła w zawrotnym tempie w kierunku więzienia blondynki. Nadchodził jej wybawca.
Natsu!
The Shadow in the Heart
Rozdział II - Ten cudowny uśmiech
"Obserwując ją, rzeczywistość przestała mnie interesować. Co jakiś czas słyszałem głosy komentatorów, lecz ignorowałem je. W tej chwili liczyła się dla mnie tylko ona i to, by nie stracić jej z oczu. Miałem wrażenie, jakbym odleciał myślami gdzieś daleko, a przypomnienie sobie jej melodyjnego głosu i delikatnych, małych dłoni wcale mi nie pomogło. Chyba dopiero meteoryt musiałby spaść na ziemię albo wielka chmara smoków się tutaj pojawić, aby przywrócić mnie na ziemię."
You are my heart's epic adventure
One-Shot: Loki x Lucy – Zazdrość
Nim się spostrzegła, większość była już zajęta, a ona została przy stoliku sam na sam z Grayem. Wpatrywała się w niego swoimi czekoladowymi ślepiami ze znaczącą miną. Fullbuster skwitował to jedynie pytającym wyrazem twarzy. Heartfilia za to świdrowała go spojrzeniem, czekając na jego ruch. Ich mimiczna bitwa prawdopodobnie trwałaby jeszcze długo, jednak z transu wybił ich dobrze znany głos:
– Hej, kompania, co tak w ciszy siedzicie? – dłoń rudego mężczyzny spoczęła na ramieniu Lucy. Ta, zdziwiona, pisnęła i aż podskoczyła na krześle.
– Loki?! – zdziw
Bar Pod Wróżkowym Ogonem
Rozdział XLV - Sweet Dounat
Sklep „Sweet Dounat”, mieszczący się w Magnolia Center, słynął z najlepszych pączków w całym mieście. Pan Realight, który nigdy nie wychodził z kuchennego zaplecza, wypuszczał na świat trzy partię świeżych wypieków dziennie. O siódmej rano były to pączki z budyniem, o trzynastej z marmoladą, zaś o osiemnastej z ajerkoniakiem. Jakby same pączki nie były dość znane, za zawsze wypucowaną ladą z pleksi stała wiecznie uśmiechnięta córka pana Realighta - Jenny. Biuściasta blondynka, koniecznie potrzebująca kalkulatora, by obliczyć cenę siedmiu pączków za klejnot bez fiorgrosza od sztuki, była główną przyczyną korków o osiemnastej w tej części dzielnicy, jak i powodem średnio-zaawansowanej nadwagi niejednego mieszkańca Magnolia City płci męskiej. Niektórzy szczęśliwcy, mający wolne popołudnie, przyjeżdżali pod „Sweet Dounat” kilkadziesiąt minut wcześniej, oczywiście pod pretekstem obawy przed wykupieniem chodliwego towaru, gdyby któraś zniecierpliwiona żona czekała w domu z wałkiem do ciasta w dłoni. Dlatego fani Jenny oraz sprzedawanych przez nią pączków tak bardzo nienawidzili policjantów, szwendających się tą porą po okolicy; według niepisanego prawa słynnej cukierni, mundurowi byli uprzywilejowani do zakupu słodkości - a co za tym idzie do rozmowy z hojnie obdarzoną w krągłościach, lecz nie w rozumie Jenny - bez stania w kolejce. A te nigdy nie były małe.
- To mój ulubiony moment w całym dniu - stwierdził Sting z nieukrywaną radością, kiedy Rogue zaparkował radiowóz naprzeciw „Sweet Dounat”, a tłum zniecierpliwionych klientów, sięgający poza sklep aż do następnej przecznicy, spojrzał na nich z nieprawdopodobnym oburzeniem.
Eien no senso I Nie dopuszczę....
Rozdział XVI - 16.Mahō no shurui
Wiedział, że wtedy zadziałał pod wpływem chwili ale czuł w kościach, że ta sytuacja jest zupełnie inna. Kaishi'ego zaakceptowała od razu cala gildia i choć nigdy wcześniej nie zaatakował żadnego z jej członków jak było to chociażby w przypadku Gajeel'a lub Juvii coś w nim nie dawało mu spokoju. Był zbyt idealny i to właśnie go intrygowało.
- A właśnie Jellal mówiłeś, że masz narzeczoną. Dlaczego chcesz ją zdradzić z Erzą – spytał Natsu, a powaga w jego głosie wskazywała, że wcale nie żartuje.
Meredy wyglądała na załamaną. Wiedziała wprawdzie, że smoczy zabójcy mają doskonały słuch ale nigdy nie podejrzewała, że ktoś może się dać nabrać na tak żałosne kłamstwa Jellala. Znała go od przeszło siedmiu lat i wiedziała, że nawet gdyby byłby postawiony przed plutonem egzekucyjnym nie potrafił by zaprzeczyć chociażby koloru swoich włosów. Teraz pojęła co miała na myśli Juvia mówiąc „Rywal panicza Gray'a jest słodki ale bardzo naiwny”. Cóż niebieskowłosy może być dumny udało mu się nabrać już jedną osobę. Nie spodziewała się jednak jak długo zamie jaj uświadomienie salamandrowi prawdy.
- Zrozumiałem – oświadczył wychowanek Igneel'a po dobrych dziesięciu minutach tłumaczenia blefu Fernandes'a – Jellal wcisnąłeś ten kit bo nie wiesz jak powiedzieć Erzie, że ją kochasz. Jeśli chcesz zrobię to za Ciebie – bezproblemowo zadeklarował Natsu.
Jellal zdębiał słysząc tę propozycję. Co prawda zdawał sobie sprawę z lekkiego podejścia do życia niektórych członków Fairy Tail ale coś takiego przerosło jego oczekiwania. Zdał sobie sprawę, że faktycznie nie potrafi temu zaprzeczyć. Naprawdę kochał Erzę ale też nie mógł jej tego powiedzieć. Nie zasługiwał na nią ale jednocześnie słowa Natsu obudziły w nim pewne obawy. Skoro oni wiedzieli jakim uczuciem darzy szkarłatnowłosą to czy ktoś spoza gildii może się o tym dowiedzieć. Nie chciał jej na nic narażać. Sama opinia, że może mieć coś wspólnego z kryminalistą z pewnością by jej nie posłużyła.
(skrócone przez h@ Shi)
Nieważne co się stanie, nigdy nie przestanę Cię kochać...
Rozdział XXIV - ???
- Gdzie on jest do cholery! - wydukałem, trzęsąc się ze strachu oraz ze zdziwienia. Nasza czwórka zaczęła nerwowo rozglądać się wokół siebie.
- Przecież ten potwór nie powinien tak łatwo zniknąć! - wykrzyczał na jednym tchu Jeallal.
- Zamknijcie się i przygotujcie się na ewentualny atak! - wykrzyczała Erza.
- Hai! - krzyknęła męska część ,,żywych osób" przytakując nerwowo.
Między nami zapanowała cisza. W pomieszczeniu jedynie było słychać ciężkie oddechy naszych rannych przyjaciół oraz przyśpieszone bicia naszych serc, ale o dziwo nie było nigdzie śladu potwora.
- Czy on zwiał? - Gray przełknął ślinę rozglądając się dokładnie wokół własnej osi.
Gruvia Melodia Strachu
Rozdział II - Biały Klucz
Juvia wiedziała, co się stanie, jeżeli dłużej tutaj zostanie. Dlatego musi wyruszyć w drogę, zanim rozpęta się prawdziwe piekło. Musi zapobiec wojnie, jaka wybuchnie między Wróżkami.
Lockser podeszła do córeczki i mocno ją przytuliła.
— Mamo, coś się stało? – głos Layli wyrwał ją z refleksji, dlatego podniosła głowę i przez chwilę wpatrywała się w ciemnobłękitne oczy dziewczynki.
— Musze zniknąć na jakiś czas, bo ciocia Lucy... – nie będzie obwijała w bawełnę – nie jest tak naprawdę chora.
— Co się stało cioci?
— Zginęła. Pamiętam wszystko jak przez mgłę i właśnie próbuję wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Jestem to jej winna, więc posłuchaj mnie bardzo uważnie, Laylo.
— Dobrze.
— Na razie zostaniesz z gildią Crime Sorcière, ale pod żadnym pozorem masz nikomu nie mówić gdzie jestem, ani co robię, dobrze? Obiecuję, że wrócę do ciebie jak najszybciej.
— Mamo... – W oczach Layli pojawiły się łzy, bo dziewczynka nie chciała nigdzie iść i zostawić matki samej w takim niebezpieczeństwie. Wierzyła, że tak naprawdę jest niewinna. – Muszę ci coś pokazać.
Wyrwała się z matczynych objęć i podeszła do szafki, w której ukryła biały klucz, znaleziony pod śniegiem. Otworzyła szufladę i wyciągnęła skarb.
— Na początku bardzo się cieszyłam, że go znalazłam. Pomyślałam, że jest od cioci Lucy, bo przecież ona zajmuje się Magią Gwiezdnych Duchów, lecz doszłam do wniosku, że będzie lepiej jak ci go pokażę.
Layla otworzyła szerzej prawą rączkę i pokazała mamie biały klucz. Juvia przeraziła się i opuszkami palców dotknęła go.
— Gdzie to znalazłaś?
Fairy Tail - Nieco inna historia Gildii Wróżek
One-Shot, Dobrego złe początki Part II
Szliśmy ramię w ramię główną ulicą, która kilometr dalej przechodziła w polną drogę, będącą naszym celem. Otaczająca nas cisza, była zbawienna i sprzyjała naszemu powolnemu spacerowi, a przerywały ją jedynie stawiane przez nas kroki, które stukotem odbijały się od kamiennego chodnika. Nasze spojrzenia kilka razy się spotkały, a wtedy uśmiechaliśmy się do siebie jak dobrzy znajomi – w końcu nimi byliśmy – niewerbalnie rozmawiając. Miasto, którego mrok rozjaśniał pyzaty księżyc do wtóru z lśniącymi gwiazdami, wiszącymi na granatowym nieboskłonie nad naszymi głowami, i liczne latarnie uliczne, znajdujące się na wyciągnięcie ręki, powoli szykowało się do snu. Gwar na ulicach zmalał, czasami pojedynczy przechodzień mijał nas, by po chwili zniknąć za drzwiami baru, albo wielorodzinnego domu. Byli też tacy, którzy opuszczali miejsce zamieszkania, by udać się na przyjęcie do przyjaciół i balować do białego rana. W końcu był piątek, a to tak zwany „weekendu początek”, o czym wiedziałem nawet ja. Przez kanał, ciągnący się między przeciwległymi stronami głównej ulicy, leniwie płynęła gondola, prowadzona przez dwóch przewoźników, którzy, dlaczego?!, zwrócili na nas uwagę.
Fairy Tail Następne Pokolenie
Rozdział XII - Białe włosy chowające się za płatkami kwiatów
Niby-rybie łuski na chwilę zniknęły, lecz następnego dnia powróciły. Mizu wściekała się z tego powodu, ale nie mówiła nikomu o swoim problemie, a w szczególności nie chciała powiedzieć ojcu. Widocznie tak miało być i już. Westchnęła, gdy założyła na siebie tunikę i ułożyła dokładnie swoją fryzurę: zwykły kok na środku głowy oraz nieco rozpuszczonych włosów. Nie cierpiała ich, gdyż sterczały na wszystkie strony, więc zawsze musiała coś wymyślić. Tak właśnie było najlepiej.
Wyszła z pokoju, a Hana pociągnęła ją za skraj tuniki.
— Uważaj, co robisz! – krzyknęła na nią Mizu. – Zwariowałaś?!
— Nie!
Machnęła tylko ręką na roztrzepaną dziewczynkę i zeszła na dół, do Gildii. Uśmiechnęła się wreszcie, widząc tam prawie wszystkich. Oczywiście ojciec kłócił się z Natsu, jak za dawnych czasów.
— O, Mizu! – zauważył ją Happy. – Wreszcie wstałaś. Myślałem, że będziesz spała całą wieczność zupełnie jak Natsu. To jego najlepsza obrona, jak również broń.
— Broń? – dziewczynka zdziwiła się, ale nie czekała na odpowiedź. Podeszła do drzwi wyjściowych budynku, zatrzymała się przy ich progu i wpatrywała w prawie pustą ulicę. Przez chwilę widziała młodego chłopaka o białych włosach i czarnych jak noc oczach. Wpatrywał się w nią, lekko otwierając usta. Miał na sobie czerwony szalik, który był jego znakiem rozpoznawczym. Wzruszyła się tym widokiem. Od teraz będzie myślała tylko o nim, to była ta jedyna chwila. Nawet w tych mrocznych czasach. Dlaczego nie zauważyła go do tej pory?
(Krótki fragment! NIE CAŁY ROZDZIAŁ! Skrócone przez H@ Shi)
Rozdział XX - ???
- Ile będziesz to jeszcze rozpamiętywać, Madie-san?- warknął.
-Tyle, ile trzeba. Nie będziesz mi mówić, kiedy mam o czym zapominać.
-Wy kobiety to zawsze o wszystkim pamiętacie.
-O, a ty od kiedy jesteś znawcą kobiet?
-Maaadieeee!- zbliżyłam się, od razu chwytając ją za ramiona- Zobacz, zobacz tam jest stół. I jedzenie!
-Jasne, jasne. Tu i tak nie mam nic do roboty.
- Sting, jak ochłoniesz to podejdź do nas i wyjaśnij nam co i jak.
- Podejdziemy – blondyn uśmiechnął się, pokazując swój śnieżnobiały uśmiech- Nie martw się, skarbie.
- Jeszcze raz powiesz do mnie skarbie, to skończysz jako pożywka dla ptaków.- podsumowałam, uśmiechając się uroczo.
-STIIIIIING!!- Rogue stanął za nim, strzelając kostkami- Co ja właśnie słyszałem?!
Zaczęłam pchać nerwowo Mad w stronę stołów, żeby usunąć się z pola rażenia. Wszyscy wiedzą jak to się kończy, gdy Smoczy Zabójcy zaczynają się kłócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!