Rozdział XVII- Recepta...
-Nie idziemy od razu do Magnolii?- pytała ciągle Isa.
-Jeżeli chciałaś iść tam od razu to mogłaś dołączyć do nich, a nie trzymać się mojej spódnicy...- zirytowałam się po chyba setnym pytaniu. Przeskoczyłam przez wystający korzeń na żwirzastej dróżce... Upał był niesamowity... Teraz nie jeździły nawet dorożki...
-Mogłybyśmy pofrunąć... Byłoby szybciej...- znowu zaczęła. Uciszyłam ją jednym spojrzeniem. Do końca była cicho.
Teraz szłyśmy w głębokim lesie, czyli w cieniu. Chociaż i tu panowała gorączka, to nie tak dusząca... Stanęłam przed prostym podwórkiem koło domku w drzewie. Do kogo to należało? Do Porlyusici... Uzdrowicielki zaprzyjaźnionej z naszą gildią... Jako tako... :') Nie lubiła za bardzo ludzi...
Ale ja nie byłam człowiekiem...
Rozdział VIII - Pocałunek
Dowiedzieć się niespodziewanie, że zginie się wciągu kilku lat, dostać niewykonalne zadanie, postanowić zabić ukochanego i skazać siebie na wieczność w wyrzutach sumienia…
Idealne życie – podsumowując.
Jednak Anadeath nie sądziła, że do tej długiej listy będzie zdolna dopisać kolejny news, który zasługuje na swoje honorowe miejsce. Okrutny i niezwykle niesprawiedliwy świat po raz kolejny dał jej do zrozumienia, że nie może spędzić choćby jednego, zwyczajnego dnia na prostym spaniu czy czytaniu książki. O nie! Bo przecież, gdyby było inaczej, ta dziewczyna nie mogłaby się nazywać Anadeath McHerish.
Rozdział XI - Wsparcie
Pierwszą osobą, którą zobaczyła był Natsu. Krzyknęła do niego, lecz ten nawet nie szczycąc jej spojrzeniem, szybko zamknął drzwi do swojego pokoju. Pobiegła dalej. Drugą osobą, którą spotkała była Lucy.
- Lu-chan! – zawołała i przytuliła się do blondynki. - Myślałam, że to sen, ale jednak…
- Levy… Mcgarden… - szepnęła Lucy, a następnie odepchnęła niebieskowłosą. – Nie obchodzi mnie twój durny sen. Chcę się wydostać z tej szkoły i ty mi w tym pomożesz! – wrzasnęła Heartfilia i podniosła nóż leżący na ziemi.
- Lucy… co ty… - niebieskowłosa była w szoku, szybko rzuciła się do ucieczki przed szaloną blondynką.
Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciółka chciała ją zabić. Kogo mogła prosić w tym momencie o pomoc? Jak mogła się wydostać z tej rozpaczliwej sytuacji?
Rozdział XII - 12.Dōmeikuni to teki
- Nie zrozumcie mnie źle – stara kobieta pokręciła głową – ale w tej chwili nie jestem w stanie wam wyjaśnić tego tak byście wszystko zrozumieli – po tych słowach odwróciła się ku nim – ale jedno jest pewne. Czas reaktywować „Wielki Sojusz”.
- Testowanie gwiezdnego maga zakończone – powiedziała tylko po czym się obróciła i znikła. Najzwyczajniej rozpłynęła się w powietrzu.
Zmieniła swe codzienne ubranie na piżamę i położyła się na poduszce. Otulając się kołdrą czuła jak wraca jej wiara w siebie i to, że nadal mogą iść dalej. Nawet jeśli tak niewiele wiedzą o swoich przeciwnikach. Nadzieja, że nadal wszystko może być dobrze i nikt więcej nie musi zapłacić najwyższej cenny. Przymknęła oczy praktycznie od razu pogrążając się w śnie. Nie wiedziała, że w tym samym czasie, gdy ona pozwalała swej świadomości na odpoczynek jej naszyjnik zaczął delikatnie świecić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!