Rozdział III - Ostatnia biblioteka
" — Odkąd rozpoczęliśmy znów swoją podróż, ani razu się nie odezwałeś. Co
się stało? – spytała pewnego południa Mizu, idąc przed siebie. Pogoda
im sprzyjała, nie padało, było bezwietrznie i ogółem spokojnie, jedynie
nieco chłodno. No tak, powoli zbliżała się zima. Według Mizu była
najgorszą porą roku i osobiście jej nie cierpiała, zbyt wiele smutnych
wspomnień miała z nią związanych. Takich, które chciałaby wymazać z
pamięci raz na zawsze. Daisuke od samego ranka był jakiś inny, zadumany,
milczący i właśnie dlatego ją to denerwowało. Nie lubiła takich
milczących typków, a jednego takiego poznała.
— Odezwij się, do cholery! – krzyknęła.
— Spokojnie – powiedział wreszcie. – Co się tak denerwujesz? Powinnaś być szczęśliwa, bo jeszcze parę kroków i przed nami ukaże się biblioteka.
— Jak to?!
— Nie drzyj się tak, bo obudzisz nawet umarlaka. Spokojnie, spokojnie.
I wreszcie ujrzeli wielki majestat owej biblioteki. Wyglądała wręcz tragicznie, ale trzymała się jeszcze. Co prawda, co jakiś czas odpadały kamienie z murów, ale najważniejsze, że stała. Mizu bez wahania weszła do pomieszczenia, w którym panował półmrok.
— Możecie wyjść – odezwał się Daisuke, zamykając za sobą drzwi. – Wróciłem.
Mizu zastanawiała się, do kogo mówił. Może całkiem zwariował? Jednak na odpowiedź nie musiała czekać długo, gdyż z cienia wychodziły dzieci. Spojrzała na nie, prezentowały się całkiem schludnie, choć skromnie. Były w różnym wieku, ale każde przeszło swoje. Wojna z Acnologią zniszczyła im przyszłość oraz teraźniejszą psychikę. Niektóre z nich przez to wszystko nie potrafiły mówić, a więc jak będą się bronić? Co z ich magią? Czy posiadają ją w ogóle?
— Niektóre z nich są chore – powiedział Daisuke. – Nie mogą mówić, bo rodzice nie zdążyli ich nauczyć. Opiekujemy się sobą nawzajem.
— Wreszcie wróciłeś!
Mizu usłyszała delikatny kobiecy głos. Spojrzała na dziewczynkę o niebieskich oczach i z uroczym rumieńcem na twarzy. W rączkach trzymała brudną, szmacianą lalkę z kocim ogonem.
— Braciszku, kto to jest?"
— Odezwij się, do cholery! – krzyknęła.
— Spokojnie – powiedział wreszcie. – Co się tak denerwujesz? Powinnaś być szczęśliwa, bo jeszcze parę kroków i przed nami ukaże się biblioteka.
— Jak to?!
— Nie drzyj się tak, bo obudzisz nawet umarlaka. Spokojnie, spokojnie.
I wreszcie ujrzeli wielki majestat owej biblioteki. Wyglądała wręcz tragicznie, ale trzymała się jeszcze. Co prawda, co jakiś czas odpadały kamienie z murów, ale najważniejsze, że stała. Mizu bez wahania weszła do pomieszczenia, w którym panował półmrok.
— Możecie wyjść – odezwał się Daisuke, zamykając za sobą drzwi. – Wróciłem.
Mizu zastanawiała się, do kogo mówił. Może całkiem zwariował? Jednak na odpowiedź nie musiała czekać długo, gdyż z cienia wychodziły dzieci. Spojrzała na nie, prezentowały się całkiem schludnie, choć skromnie. Były w różnym wieku, ale każde przeszło swoje. Wojna z Acnologią zniszczyła im przyszłość oraz teraźniejszą psychikę. Niektóre z nich przez to wszystko nie potrafiły mówić, a więc jak będą się bronić? Co z ich magią? Czy posiadają ją w ogóle?
— Niektóre z nich są chore – powiedział Daisuke. – Nie mogą mówić, bo rodzice nie zdążyli ich nauczyć. Opiekujemy się sobą nawzajem.
— Wreszcie wróciłeś!
Mizu usłyszała delikatny kobiecy głos. Spojrzała na dziewczynkę o niebieskich oczach i z uroczym rumieńcem na twarzy. W rączkach trzymała brudną, szmacianą lalkę z kocim ogonem.
— Braciszku, kto to jest?"
Rozdział III - Wyścig
" Biała sukienka falowała wraz z każdym ruchem kobiety, ukazując jej piękne, zgrabne nogi, które nie były zasłonięte przez delikatny materiał od połowy ud. Stukając obcasami o szkolną podłogę, sprawiała, że rosło napięcie wśród uczniów, który z osłupieniem przyglądali się jej spokojnej i anielskiej twarzy. Włosy koloru podobnego do kosmyków Anadeath tańczyły wokół jej tułowia, co chwilę ukazując czerwony pasek, zawinięty w talii, dodatkowo podkreślający idealne piersi (które zachwyciły męską cześć klasy).
- Witam drogie dzieci! Mam na imię Lucy Heartfilia i dzisiaj przyszłam w odwiedziny do Waszej szkoły! – Uśmiechem objęła całą klasę, lecz jej czekoladowe oczy zwracały szczególną uwagę na dwójkę uczniów, która w osłupieniu gapiła się na przybyłą kobietę."
" Biała sukienka falowała wraz z każdym ruchem kobiety, ukazując jej piękne, zgrabne nogi, które nie były zasłonięte przez delikatny materiał od połowy ud. Stukając obcasami o szkolną podłogę, sprawiała, że rosło napięcie wśród uczniów, który z osłupieniem przyglądali się jej spokojnej i anielskiej twarzy. Włosy koloru podobnego do kosmyków Anadeath tańczyły wokół jej tułowia, co chwilę ukazując czerwony pasek, zawinięty w talii, dodatkowo podkreślający idealne piersi (które zachwyciły męską cześć klasy).
- Witam drogie dzieci! Mam na imię Lucy Heartfilia i dzisiaj przyszłam w odwiedziny do Waszej szkoły! – Uśmiechem objęła całą klasę, lecz jej czekoladowe oczy zwracały szczególną uwagę na dwójkę uczniów, która w osłupieniu gapiła się na przybyłą kobietę."
IV. Zaufanie
" Zawsze była przy nim, gdy jej potrzebował.
Może nie była najlepszą matką i się za nią nie uważała, ale znaczyła dla niego bardzo wiele.
A teraz został sam. Zupełnie sam z tym wszystkim.
Trzeba patrzeć na problemy w szerszej perspektywie. Mawiała. Nic nie jest tylko czarne czy białe. Tak samo jak i to, co robimy.
Bo tak było. Co z tego, że zabijali czy odwalali inną brudną robotę?
Ludzie to ścierwa. Nie pozbywali się niewinnych czy prawych, załatwiali samych śmieci, niosącym innym ból i cierpienie, więc czy to było takie do końca złe...?
Właściwie, z innego punktu widzenia pomagali społeczeństwu wyjść na prostą.
Działali dla miasta, dla dobra jego mieszkańców.
Działanie na rzecz dobra, było dobre.
I tak było dobrze."
" Zawsze była przy nim, gdy jej potrzebował.
Może nie była najlepszą matką i się za nią nie uważała, ale znaczyła dla niego bardzo wiele.
A teraz został sam. Zupełnie sam z tym wszystkim.
Trzeba patrzeć na problemy w szerszej perspektywie. Mawiała. Nic nie jest tylko czarne czy białe. Tak samo jak i to, co robimy.
Bo tak było. Co z tego, że zabijali czy odwalali inną brudną robotę?
Ludzie to ścierwa. Nie pozbywali się niewinnych czy prawych, załatwiali samych śmieci, niosącym innym ból i cierpienie, więc czy to było takie do końca złe...?
Właściwie, z innego punktu widzenia pomagali społeczeństwu wyjść na prostą.
Działali dla miasta, dla dobra jego mieszkańców.
Działanie na rzecz dobra, było dobre.
I tak było dobrze."
V
"- Posłuchaj mnie Levy, chce żebyś odnalazła Verne i nie naciskała na Gajeela, by dowiedzieć co się tu stało. Wiem, że to co się teraz ze mną stanie jest dla niego trudne, proszę cię o jedno, nieważne co będzie się działo, nieważne jak Gajeel będzie się zachowywał i co robił chcę byś była przy nim to moja ostatnia wola. – Odszedł od nas oraz tego świata, tak po prostu. Chciało mi się krzyczeć, ale wiedziałam jak się może się czuć Gajeel. Próbowałam wstać, ale uniemożliwiły mi to krwawiące nogi. Poczułam czyjeś ramiona na sobie myślałam, że to Natsu próbuje mnie pocieszy i go odtrąciłam, jednak znowu poczułam to dziwne ciepło. Spojrzałam za siebie i ujrzałam burze długich kruczoczarnych włosów.
- Teraz ty mi tylko zostałaś i Verna, którą musimy znaleźć właśnie dlatego… - przerwał na chwile – Chcę, żebyś była przy mnie…"
"- Posłuchaj mnie Levy, chce żebyś odnalazła Verne i nie naciskała na Gajeela, by dowiedzieć co się tu stało. Wiem, że to co się teraz ze mną stanie jest dla niego trudne, proszę cię o jedno, nieważne co będzie się działo, nieważne jak Gajeel będzie się zachowywał i co robił chcę byś była przy nim to moja ostatnia wola. – Odszedł od nas oraz tego świata, tak po prostu. Chciało mi się krzyczeć, ale wiedziałam jak się może się czuć Gajeel. Próbowałam wstać, ale uniemożliwiły mi to krwawiące nogi. Poczułam czyjeś ramiona na sobie myślałam, że to Natsu próbuje mnie pocieszy i go odtrąciłam, jednak znowu poczułam to dziwne ciepło. Spojrzałam za siebie i ujrzałam burze długich kruczoczarnych włosów.
- Teraz ty mi tylko zostałaś i Verna, którą musimy znaleźć właśnie dlatego… - przerwał na chwile – Chcę, żebyś była przy mnie…"
Rozdział VI - Najlepsze przyjaciółki
"Głośny rap wydobywał się z ogromnych głośników, ustawionych obok stanowiska didżeja. Od godziny do jej uszu docierał śmiech ludzi, szum lejącego się alkoholu i agresywne piosenki rapera, które leciały w klubie, odkąd przyszła. Dłonią ściskała niewielki kieliszek. Podpierała głowę na ręce. Kołysała się lekko do taktu z muzyką, chociaż nie przepadała za tym gatunkiem. Chociaż dobrze, że leciało akurat to. Mogła w spokoju pić. Gdyby didżej zmienił płytę na bardziej rockową jej ciało od razu ruszyło by na parkiet, do tych wszystkich ludzi. Dotykałaby spoconych, rozgrzanych ciał, czułaby zapach nikotyny zmieszany z wonią alkoholu i mocnymi perfumami. Obce dłonie muskałby jej ramiona, szyje, ktoś odważniejszy zahaczyłby o gołe uda. Przechodziłaby z rąk do rąk, jak szmaciana lalka. Krążyłaby to tu, to tam, aż wszystko skończyłoby się tak samo, jak zawsze. Motel, seks, kac.
-Może by tak koniec? - z rozmyśleń wyrwał ją głos barmana.
Lekko zamroczonym wzorkiem spojrzała na wysokiego bruneta, wycierającego wysokie szklanki, z których piło się piwo. Patrzył na nią pogardliwym wzrokiem. Od razu go znielubiła.
-Nie twój zasrany interes – warknęła. Chwyciła kieliszek i walnęła nim o blat. - Jeszcze jednego! - zażądała.
Barman prychnął i zerknął za siebie.
-Paul! Zmień mnie! Nie wytrzymam z tą laską! - zawołał do kolegi z pracy. Położył suchą szklankę na miejsce i posłał jej ostatnie wredne spojrzenie, zanim zniknął na zapleczu.
-Krzyżyk na drogę! - krzyknęła za nim. - Pewnie pieprzy się z pierwszą lepszą – dodała pod nosem. W tym czasie drugi barman nalał do jej kieliszka kolejne mililitry wódki."
"Głośny rap wydobywał się z ogromnych głośników, ustawionych obok stanowiska didżeja. Od godziny do jej uszu docierał śmiech ludzi, szum lejącego się alkoholu i agresywne piosenki rapera, które leciały w klubie, odkąd przyszła. Dłonią ściskała niewielki kieliszek. Podpierała głowę na ręce. Kołysała się lekko do taktu z muzyką, chociaż nie przepadała za tym gatunkiem. Chociaż dobrze, że leciało akurat to. Mogła w spokoju pić. Gdyby didżej zmienił płytę na bardziej rockową jej ciało od razu ruszyło by na parkiet, do tych wszystkich ludzi. Dotykałaby spoconych, rozgrzanych ciał, czułaby zapach nikotyny zmieszany z wonią alkoholu i mocnymi perfumami. Obce dłonie muskałby jej ramiona, szyje, ktoś odważniejszy zahaczyłby o gołe uda. Przechodziłaby z rąk do rąk, jak szmaciana lalka. Krążyłaby to tu, to tam, aż wszystko skończyłoby się tak samo, jak zawsze. Motel, seks, kac.
-Może by tak koniec? - z rozmyśleń wyrwał ją głos barmana.
Lekko zamroczonym wzorkiem spojrzała na wysokiego bruneta, wycierającego wysokie szklanki, z których piło się piwo. Patrzył na nią pogardliwym wzrokiem. Od razu go znielubiła.
-Nie twój zasrany interes – warknęła. Chwyciła kieliszek i walnęła nim o blat. - Jeszcze jednego! - zażądała.
Barman prychnął i zerknął za siebie.
-Paul! Zmień mnie! Nie wytrzymam z tą laską! - zawołał do kolegi z pracy. Położył suchą szklankę na miejsce i posłał jej ostatnie wredne spojrzenie, zanim zniknął na zapleczu.
-Krzyżyk na drogę! - krzyknęła za nim. - Pewnie pieprzy się z pierwszą lepszą – dodała pod nosem. W tym czasie drugi barman nalał do jej kieliszka kolejne mililitry wódki."
III - 3.Kōgōshī sain
"- Igneel powiadasz – zdumiał się smok wyrywając salamandra z jego jakże skomplikowanych obliczeń – wychował cię sam król ognistych smoków, Ignell to dlatego twoja moc jest tak potężna a i dziwnie znajoma.
- Co on był jakimś tam królem – Natsu wytrzeszczył oczy ze zdumienia – a mi nigdy o tym nie powiedział skurczybyk jeden – Flame musiał zwolnić by nagle obrażony chłopak odzyskał równowagę – Ciekawe o czym jeszcze nie wiem – poirytował się – a właśnie wujaszku wiesz może czemu Rogue fatygował się zdominować świat w swym czasie. Przecież takie rządzenie musi być nudne – zmienił temat tak nagle że można by wnioskować że wcześniejsza walka nie miała miejsca i teraz są ze smokiem kumplami.
- A skąd mam to wiedzieć dzieciaku – prychną smok woląc nie drążyć dlaczego został właśnie nazwany wujaszkiem choć dziwnym trafem wcale mu to nie przeszkadzało – przecież przybyłem tu z przeszłości, a nie przyszłości i to dość odległej.
- To nie jest przypadkiem to samo – prosty tok myślenia chłopaka nie po raz pierwszy wprawił jego rozmówce w osłupienie – No nie ważne weź mnie do niego zabierz bo mam mu parę spraw do wygarnięcia – oznajmił definitywnie pewien że są już na tyle blisko by prosić o takie przysługi."
"- Igneel powiadasz – zdumiał się smok wyrywając salamandra z jego jakże skomplikowanych obliczeń – wychował cię sam król ognistych smoków, Ignell to dlatego twoja moc jest tak potężna a i dziwnie znajoma.
- Co on był jakimś tam królem – Natsu wytrzeszczył oczy ze zdumienia – a mi nigdy o tym nie powiedział skurczybyk jeden – Flame musiał zwolnić by nagle obrażony chłopak odzyskał równowagę – Ciekawe o czym jeszcze nie wiem – poirytował się – a właśnie wujaszku wiesz może czemu Rogue fatygował się zdominować świat w swym czasie. Przecież takie rządzenie musi być nudne – zmienił temat tak nagle że można by wnioskować że wcześniejsza walka nie miała miejsca i teraz są ze smokiem kumplami.
- A skąd mam to wiedzieć dzieciaku – prychną smok woląc nie drążyć dlaczego został właśnie nazwany wujaszkiem choć dziwnym trafem wcale mu to nie przeszkadzało – przecież przybyłem tu z przeszłości, a nie przyszłości i to dość odległej.
- To nie jest przypadkiem to samo – prosty tok myślenia chłopaka nie po raz pierwszy wprawił jego rozmówce w osłupienie – No nie ważne weź mnie do niego zabierz bo mam mu parę spraw do wygarnięcia – oznajmił definitywnie pewien że są już na tyle blisko by prosić o takie przysługi."
Fairy Tail. Historia Laxusa Dreyara.
21. Kilka słów prawdy
"Nie, nie, wczoraj wieczorem postanowiłem, że wrócę z Wyspy Wilka jako mag S, w pełni świadomy władzy tego tytułu, który dzierżyli Gildarts i dziadek, jedyni w całym Fairy Tail. Nie miałem zamiaru czekać przez kolejny rok, bo kto inny poza mną mógł wygrać? Ryu? Kategoryczne nie. Mistgun? Wstyd by się było na oczy ludziom pokazywać. Bickslow? Od biedy, ale po dłuższym zastanowieniu i on odpadał. Reszty nie brałem pod uwagę nawet w najgorszych wyobrażeniach, bo resztą była Red."
21. Kilka słów prawdy
"Nie, nie, wczoraj wieczorem postanowiłem, że wrócę z Wyspy Wilka jako mag S, w pełni świadomy władzy tego tytułu, który dzierżyli Gildarts i dziadek, jedyni w całym Fairy Tail. Nie miałem zamiaru czekać przez kolejny rok, bo kto inny poza mną mógł wygrać? Ryu? Kategoryczne nie. Mistgun? Wstyd by się było na oczy ludziom pokazywać. Bickslow? Od biedy, ale po dłuższym zastanowieniu i on odpadał. Reszty nie brałem pod uwagę nawet w najgorszych wyobrażeniach, bo resztą była Red."
Rozdział VII - Łzy księżyca
"Lucy lekko przechylała się raz w jedną stronę to w drugą i mrużyła oczy. Szybko podbiegł do niej zdenerwowany Natsu.
-Natsu... - wymamrotała blondynka widząc lekko zamzany obraz różowowłosego.
-Lucy nie! - jego ton sprawił, że po plecach dziewczyny przeleciały ciarki.
-O co ci chodzi? Co nie? - dziewczyna kompletnie nie wiedziała co Natsu ma na myśli mówiąc 'nie'.
-Przestań używać swojej mocy... - szepnął kładąc rękę na jej ramieniu.
-Natsu ja muszę jej używać, czasami to jest jedyne wyjście... - Księżniczka spojrzała w oczy towarzysza i dopiero teraz zauważyła łzę w ich kącikach.
-Proszę przestań tracić życie używając tej cholernej magii! - jego ciało zadrżało.
- Natsu... - szepnęła. Chłopak przytulił zdezorientowaną dziewczynę.
- Twoje życie jest zbyt cenne byś...byś traciła je na coś tak bezsensownego! Proszę obiecaj mi coś... - szepnął jej do ucha wywołując u niej dreszcze. - Obiecaj... Że jeśli poznasz zaklęcie przez, które możesz stracić ż-życie - zająkał się i poczuł że jego krtań się zaciska. - to nigdy go nie użyjesz ! - wydusił."
"Lucy lekko przechylała się raz w jedną stronę to w drugą i mrużyła oczy. Szybko podbiegł do niej zdenerwowany Natsu.
-Natsu... - wymamrotała blondynka widząc lekko zamzany obraz różowowłosego.
-Lucy nie! - jego ton sprawił, że po plecach dziewczyny przeleciały ciarki.
-O co ci chodzi? Co nie? - dziewczyna kompletnie nie wiedziała co Natsu ma na myśli mówiąc 'nie'.
-Przestań używać swojej mocy... - szepnął kładąc rękę na jej ramieniu.
-Natsu ja muszę jej używać, czasami to jest jedyne wyjście... - Księżniczka spojrzała w oczy towarzysza i dopiero teraz zauważyła łzę w ich kącikach.
-Proszę przestań tracić życie używając tej cholernej magii! - jego ciało zadrżało.
- Natsu... - szepnęła. Chłopak przytulił zdezorientowaną dziewczynę.
- Twoje życie jest zbyt cenne byś...byś traciła je na coś tak bezsensownego! Proszę obiecaj mi coś... - szepnął jej do ucha wywołując u niej dreszcze. - Obiecaj... Że jeśli poznasz zaklęcie przez, które możesz stracić ż-życie - zająkał się i poczuł że jego krtań się zaciska. - to nigdy go nie użyjesz ! - wydusił."
Rozdział IX
"Lubię...w sumie nie ma takiej rzeczy, którą lubię, nie lubię…za dużo rzeczy by wymieniać, coś od siebie…hmm…jeśli jakiś chłopak się do mnie zbliży to dostanie po zębach! – nacisnęła na palce na co one strzyknęły. Uśmiechnęła się wrednie w stronę kogoś.
-Akane, mam pytanie. – oznajmił wychowawca.
-Jakie? – spytała od niechcenia.
-Na co lub na kogo tak ciągle patrzysz? – spytał lekko zaniepokojony, postawą uczennicy.
-Na nią! – krzyknęła na całą klasę wskazując palcem na Lisannę Strauss…"
"Lubię...w sumie nie ma takiej rzeczy, którą lubię, nie lubię…za dużo rzeczy by wymieniać, coś od siebie…hmm…jeśli jakiś chłopak się do mnie zbliży to dostanie po zębach! – nacisnęła na palce na co one strzyknęły. Uśmiechnęła się wrednie w stronę kogoś.
-Akane, mam pytanie. – oznajmił wychowawca.
-Jakie? – spytała od niechcenia.
-Na co lub na kogo tak ciągle patrzysz? – spytał lekko zaniepokojony, postawą uczennicy.
-Na nią! – krzyknęła na całą klasę wskazując palcem na Lisannę Strauss…"
XI Sztuczne Serce
" -Dobra czas się rozejrzeć za misją - różowowłosy wstał, podpierając
się rękoma o blat - tylko... - obrócił się, dokładnie spoglądając
na gildię - gdzie jest Lucy?
-Faktycznie to dziwne, że jeszcze jej nie ma... - powiedziała Mira -
zawsze przychodzi rankiem do gildii.
-Na pewno zaspała, bo znowu czyta te dziwne książki. Pójdę po nią -
krzyknął i wybiegł z gildii.
Po kilku minutach stanął przed oknem Lucy. Wskoczył na parapet
i rozejrzał się po wnętrzu. Zszokowało go to co zobaczył.
Cały jej dom wyglądał, jakby przeszło przez nie tornado.
Książki był porozrzucane po podłodze. Stół i krzesła były połamane.
-Co tu się stało? - spytał się wchodząc do pomieszczenia. - Lucy?!
Lucy gdzie jesteś?! - krzyczał chłopak, ale odpowiadała mu tylko cisza.
-Chwila... - chłopak pociągnął kilka razy nosem, wyczuwając dziwny
zapach unoszący się w pokoju - już gdzieś czułem ten zapach...
Jego źrenice rozszerzyły się dwukrotnie, by po chwili na twarzy
pojawiła się złość i chęć mordu. Wyskoczył przez okno i
pobiegł do gildii, aż się za nim kurzyło.
Otworzył z całej siły drzwi, przez co zwrócił uwagę wszystkich.
-Coś się stało? - spytała się Mirajane czyszcząc kufel.
-Lucy została porwana.... - powiedział cicho.
-Nic nie słyszymy zapałko! - odezwał się Gray.
-Porwali Lucy! - krzyknął na całą gildię.
-Wiesz kto to zrobił? - podeszła do niego Erza z skrzyżowanymi rękami.
Chłopak pokręcił znacząco głową."
" -Dobra czas się rozejrzeć za misją - różowowłosy wstał, podpierając
się rękoma o blat - tylko... - obrócił się, dokładnie spoglądając
na gildię - gdzie jest Lucy?
-Faktycznie to dziwne, że jeszcze jej nie ma... - powiedziała Mira -
zawsze przychodzi rankiem do gildii.
-Na pewno zaspała, bo znowu czyta te dziwne książki. Pójdę po nią -
krzyknął i wybiegł z gildii.
Po kilku minutach stanął przed oknem Lucy. Wskoczył na parapet
i rozejrzał się po wnętrzu. Zszokowało go to co zobaczył.
Cały jej dom wyglądał, jakby przeszło przez nie tornado.
Książki był porozrzucane po podłodze. Stół i krzesła były połamane.
-Co tu się stało? - spytał się wchodząc do pomieszczenia. - Lucy?!
Lucy gdzie jesteś?! - krzyczał chłopak, ale odpowiadała mu tylko cisza.
-Chwila... - chłopak pociągnął kilka razy nosem, wyczuwając dziwny
zapach unoszący się w pokoju - już gdzieś czułem ten zapach...
Jego źrenice rozszerzyły się dwukrotnie, by po chwili na twarzy
pojawiła się złość i chęć mordu. Wyskoczył przez okno i
pobiegł do gildii, aż się za nim kurzyło.
Otworzył z całej siły drzwi, przez co zwrócił uwagę wszystkich.
-Coś się stało? - spytała się Mirajane czyszcząc kufel.
-Lucy została porwana.... - powiedział cicho.
-Nic nie słyszymy zapałko! - odezwał się Gray.
-Porwali Lucy! - krzyknął na całą gildię.
-Wiesz kto to zrobił? - podeszła do niego Erza z skrzyżowanymi rękami.
Chłopak pokręcił znacząco głową."
II Rodzice
"Nagle usłyszała dźwięk telefonu. Była tak
skupiona, że przestraszyła się. Zaśmiała się ze
swojej głupoty i spojrzała na telefon.
-Wiadomość od nieznanego numeru? - westchnęła.
Gdy odczytała, jej twarz pokryła się rumieńcem.
"Cześć. Chciałabyś jutro gdzieś razem wyskoczyć?
Poszlibyśmy do kina albo coś...
Gray"
Dziewczyna skoczyła na łóżko, spoglądając na
treść wiadomości. Zgodzić się czy się nie zgodzić?
Nie to, że nadal kochała Lokiego. W sumie to chyba
nigdy nic do niego nie czuła, ale... bała się. Tylko czego?
-Riko ma rację... nie mogę być taka niezdecydowana -
zebrała się w sobie i wysłała wiadomość, przy czym
zarumieniła się.
"Ta jasne, czemu nie. Na pewno będzie fajnie"
Westchnęła i spojrzała przez okno. Gdy usłyszała
dzwonek telefonu, natychmiast go chwyciła.
"Super! Spotkajmy się jutro o 14 w parku
w centrum miasta"."
"Nagle usłyszała dźwięk telefonu. Była tak
skupiona, że przestraszyła się. Zaśmiała się ze
swojej głupoty i spojrzała na telefon.
-Wiadomość od nieznanego numeru? - westchnęła.
Gdy odczytała, jej twarz pokryła się rumieńcem.
"Cześć. Chciałabyś jutro gdzieś razem wyskoczyć?
Poszlibyśmy do kina albo coś...
Gray"
Dziewczyna skoczyła na łóżko, spoglądając na
treść wiadomości. Zgodzić się czy się nie zgodzić?
Nie to, że nadal kochała Lokiego. W sumie to chyba
nigdy nic do niego nie czuła, ale... bała się. Tylko czego?
-Riko ma rację... nie mogę być taka niezdecydowana -
zebrała się w sobie i wysłała wiadomość, przy czym
zarumieniła się.
"Ta jasne, czemu nie. Na pewno będzie fajnie"
Westchnęła i spojrzała przez okno. Gdy usłyszała
dzwonek telefonu, natychmiast go chwyciła.
"Super! Spotkajmy się jutro o 14 w parku
w centrum miasta"."
Epilog
"W końcu gdy księżyc - Władca nocy i życia mroku, był w połowie swojej drogi; grupa znalazła obozujących towarzyszy. Wiedzieli, że są bezpieczni i tylko niewiele dzieli ich od obiecanej nagrody.
Gdyby tylko wiedzieli, jaka nagroda się szykuje... !!!!!!!
"W końcu gdy księżyc - Władca nocy i życia mroku, był w połowie swojej drogi; grupa znalazła obozujących towarzyszy. Wiedzieli, że są bezpieczni i tylko niewiele dzieli ich od obiecanej nagrody.
Gdyby tylko wiedzieli, jaka nagroda się szykuje... !!!!!!!
-
Mam złe przeczucie co do tej misji - szepnęła czarnooka i pozostawiając
swoich przyjaciół w tyle, ruszyła na spotkanie z Mistrzem.
- My też - odszepnęli chłopcy i ruszyli w ślad za przyjaciółką."
- My też - odszepnęli chłopcy i ruszyli w ślad za przyjaciółką."
Rozdział VI - Rozstanie
"Usłyszeli szelest, a po chwili z nieba spadł prosto w jego ręce czarny foliowy worek.
— Przyjmijcie mały prezent od nas — powiedział i rzucił pakunkiem w ich stronę. Tatsuki nie wiedząc, czego się spodziewać odruchowo wyciągnęła ręce. Cokolwiek było w tym worku okazało się być na tyle ciężkie, że dziewczyna upadła na kolana.
Gal natomiast odwrócił się bez słowa, by zaraz im zniknąć z oczu.
— Tatsuki, co to jest…? — zapytała niepewnie Lucy, w głębi serca mając najgorsze obawy. Gdy przyjaciółka drżącą ręką w końcu odsunęła fragment czarnego materiału, po płonącej Magnolii rozszedł się rozpaczliwy krzyk Lucy."
— Przyjmijcie mały prezent od nas — powiedział i rzucił pakunkiem w ich stronę. Tatsuki nie wiedząc, czego się spodziewać odruchowo wyciągnęła ręce. Cokolwiek było w tym worku okazało się być na tyle ciężkie, że dziewczyna upadła na kolana.
Gal natomiast odwrócił się bez słowa, by zaraz im zniknąć z oczu.
— Tatsuki, co to jest…? — zapytała niepewnie Lucy, w głębi serca mając najgorsze obawy. Gdy przyjaciółka drżącą ręką w końcu odsunęła fragment czarnego materiału, po płonącej Magnolii rozszedł się rozpaczliwy krzyk Lucy."
Rozdział XXV - Poszukiwania Barana i Lwa
"Rudowłosy zamilkł i spuścił wzrok w ziemię. Doskonale wiedział, że jego dziewczyna ma rację. Mimo, że żadnej dziewczyny do tej pory nie przeleciał, to nie można było powiedzieć, że był bez skazy. Już wiele razy podrywał, flirtował z dziewczynami. Jego zachowanie można porównać do zwykłej zdrady, ale miał tak naprawdę powód. Szukał pewnej dziewczyny, która pomoże im wrócić do domu.
- Aries… chcesz TAM wrócić? – zapytał spokojnie.
- Co? Oczywiście, że chcę! Szukałam kogoś kto nam pomoże, ale nic to nie dało.
- Ja chyba znalazłem taką osobę. Nie spytałem się tej osoby o jej magię, ale mogłem to wyczuć. Proszę, zapomnijmy o tym co było i wspólnie poprośmy tą osobę o pomoc.
- Leo..."
"Rudowłosy zamilkł i spuścił wzrok w ziemię. Doskonale wiedział, że jego dziewczyna ma rację. Mimo, że żadnej dziewczyny do tej pory nie przeleciał, to nie można było powiedzieć, że był bez skazy. Już wiele razy podrywał, flirtował z dziewczynami. Jego zachowanie można porównać do zwykłej zdrady, ale miał tak naprawdę powód. Szukał pewnej dziewczyny, która pomoże im wrócić do domu.
- Aries… chcesz TAM wrócić? – zapytał spokojnie.
- Co? Oczywiście, że chcę! Szukałam kogoś kto nam pomoże, ale nic to nie dało.
- Ja chyba znalazłem taką osobę. Nie spytałem się tej osoby o jej magię, ale mogłem to wyczuć. Proszę, zapomnijmy o tym co było i wspólnie poprośmy tą osobę o pomoc.
- Leo..."
Rozdział III-Lecząca moc Tsuki
"Po chwili drzwi gildii się otwierają a w drzwiach stają Yuki w raz ze Stingiem Candy i lectorem . W gildii zapadła cisza którą przerwała Reiko
-Yuki patrz patrz patrz-zawołała radośnie Reiko dodają –Pokazywałam Natsu na jego własnym czole jak działa moc Tsuki
-Ale ale jak to na jego własnym czole?-zapytał zdziwiony Sting
-Yhhh pewnie pokazała mu ułamek swojej siły-powiedziała szeptem yuki do Stinga
I w tym momencie Reiko w zastraszająco szybkim tempie pojawiła się przed Stingiem aż przeszły go dreszcze
-Kto to?-zapytała Reiko- Yuki nie wiedziałam ze masz chłopaka-po czym złapała go za głowę i zaczęła czochrać po włosach- hoooo jaki słodki!
-Niech zgadnę R Reiko ?-zapytał przerażony blondyn
-W dziesiątkę- odpowiedziała załamana Yuki po czym dodała- Reiko sprostowanie to nie jest mój chłopak (jeszcze mówiła w myślach) lecz jest to mistrz gildii Sabertooth i mój przyjaciel z dzieciństwa Sting Ecliffe –
-A to ten co koło mnie trenował w lesie-powiedziała Czerwono włosa
-A co śledzisz mnie ?!- krzyknął Sting
-Nie ale ostatnio zauważyłam że dziwnie machasz ręka jak bijesz skały-powiedziała zawadiacko Reiko."
"Po chwili drzwi gildii się otwierają a w drzwiach stają Yuki w raz ze Stingiem Candy i lectorem . W gildii zapadła cisza którą przerwała Reiko
-Yuki patrz patrz patrz-zawołała radośnie Reiko dodają –Pokazywałam Natsu na jego własnym czole jak działa moc Tsuki
-Ale ale jak to na jego własnym czole?-zapytał zdziwiony Sting
-Yhhh pewnie pokazała mu ułamek swojej siły-powiedziała szeptem yuki do Stinga
I w tym momencie Reiko w zastraszająco szybkim tempie pojawiła się przed Stingiem aż przeszły go dreszcze
-Kto to?-zapytała Reiko- Yuki nie wiedziałam ze masz chłopaka-po czym złapała go za głowę i zaczęła czochrać po włosach- hoooo jaki słodki!
-Niech zgadnę R Reiko ?-zapytał przerażony blondyn
-W dziesiątkę- odpowiedziała załamana Yuki po czym dodała- Reiko sprostowanie to nie jest mój chłopak (jeszcze mówiła w myślach) lecz jest to mistrz gildii Sabertooth i mój przyjaciel z dzieciństwa Sting Ecliffe –
-A to ten co koło mnie trenował w lesie-powiedziała Czerwono włosa
-A co śledzisz mnie ?!- krzyknął Sting
-Nie ale ostatnio zauważyłam że dziwnie machasz ręka jak bijesz skały-powiedziała zawadiacko Reiko."
VI
"-Przepraszam, że wtedy cię spoliczkowałam. Wybaczysz mi?-Zapytała nieco zarumieniona. Po całej klasie rozległ się wrzask ,,CO!?!?!?!?!". Lisanna uśmiechnęła się promiennie.-Proszę, zostańmy przyjaciółkami.
Zszokowana Dragonella patrzyła na Strauss z wielkimi oczyma. Zaczęła się trząść, serce biło jej bardzo mocno, na dodatek cała klasa patrzyła na te zdarzenie. To co? Co wybierze? Zyska nową przyjaźń czy może całkiem to odrzuci? Niepewnie i nieufnie wyciągnęła dłoń w stronę białowłosej, i stało się. Gwóźdź został wbity do trumny. "
"-Przepraszam, że wtedy cię spoliczkowałam. Wybaczysz mi?-Zapytała nieco zarumieniona. Po całej klasie rozległ się wrzask ,,CO!?!?!?!?!". Lisanna uśmiechnęła się promiennie.-Proszę, zostańmy przyjaciółkami.
Zszokowana Dragonella patrzyła na Strauss z wielkimi oczyma. Zaczęła się trząść, serce biło jej bardzo mocno, na dodatek cała klasa patrzyła na te zdarzenie. To co? Co wybierze? Zyska nową przyjaźń czy może całkiem to odrzuci? Niepewnie i nieufnie wyciągnęła dłoń w stronę białowłosej, i stało się. Gwóźdź został wbity do trumny. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!