Rozdział IV
Smok próbował go zrzucić, potrząsając łbem. Chłopak już miał odskoczyć, gdy poczuł w ustach nadchodzące mdłości. Runął na cielsko zwierzęcia, walcząc z wymiotami.
- To się rusza… - mruknął, by w końcu zwymiotować. Zwierzę potrząsnęło jeszcze mocniej głową.
- Jak śmiesz na mnie rzygać?! – po grocie poniósł się echem dziecięcy krzyk. Nesta załamała ręce. Co za idiota! I co teraz?! Próbowała wymyśleć jakiś porządny plan, ale mózg odmawiał jej posłuszeństwa. Zacisnęła wargi w cienką linię, próbując powstać. Teraz jej kolej. Nie łudziła się, że pokona smoka. Jej magia opierała się na zaklęciach obronnych i pułapek, nie na ataku… Jasne! Musiała zastawić porządną pułapkę! A kamień powinien jej słuchać, chociaż nie opanowała jego kontroli do perfekcji. Zachwiała się niebezpiecznie, kiedy poślizgnęła się o mokrą nawierzchnię. Zaczęło ją to irytować, dlatego wyprostowała ramiona, przymykając oczy. Musiała się skupić, inaczej nic z tego nie wyjdzie… Drobinki piasku i kamyków wpadały jej do ust, kiedy wypowiadała inkantacje zaklęcia w nieznanym wszystkim języku. Momentalnie ściany groty zatrząsnęły się niebezpiecznie, a kilka jej odłamków wpadło z głośnym pluskiem do bezkresnego jeziora. Potężne monstrum spoglądało na nią z dziką satysfakcją. Kto by się spodziewał! Trzech Zabójców Smoków złożyło jej wizytę! Musi ich przywitać z należytym szacunkiem…
Kronika Dragon Slayer
Rozdział XXXI
Kronika Dragon Slayer
Rozdział XXXI
Dlaczego było tam tak zimno? Nie potrafiła tego zrozumieć. Każdy ich kolejny krok niósł ze sobą nie do wytrzymania, denerwujące skrzypnięcia. Zupełnie jakby ich podłożem nie była zimna skała, a zmarznięty, biały śnieg. Widoczność nie była może zbyt wielka, ale po pewnym czasie, z niewyjaśnionych przyczyn mrok powoli zaczął ustępować światłu, aż w końcu w jaskini zapanowała jasność. Wkrótce potem magowie znaleźli się otoczeni przez iglaste gałęzie jodeł wokoło nich. Spojrzeli po sobie zdezorientowani. Oczywistym było, że w górach śnieg pozostaje do maja, ale przecież nie przeszli nie wiadomo jak wiele żeby oddalić się od deszczowej pogody jaka czekała za nimi. Po pewnym czasie oślepił ich jasny blask i wszyscy znaleźli się na otwartej przestrzeni.
Veronica spojrzała oniemiała przed siebie. Dwójka magów lodu rozglądnęła się zdezorientowana. Natsu zszokowany rozejrzał się dookoła, a jego głowa leciał na wszystkie kierunki świata.
- CO TO MA KURNA BYĆ?! - ryknął przerażony nowym odkryciem chłopak.
Towarzysze spojrzeli na niego z lekkim oniemieniem.
- Uspokój się do cholery, ogniomóżdżku! - warknął Gray.
- Jak mnie nazwałeś, zboczono miętówko?!
- Przypierdolić ci, zapałko?!
- Dawaj, gołodupcu!
- Oż ty...
- MORDA GNOJE! - wrzasnęła Lucy, lustrując chłopaków morderczym wzrokiem. Wszyscy momentalnie ucichli. Ciszę przerwał cichy szept brunetki.
- To nie jest Fiore. - odparła drżącym głosem, wciąż wpatrując się przed siebie.
- C-co? - wydukała Wendy, wpatrując się pustym wzrokiem w przestrzeń przed nią.
- To... To jest...
- ... Ishvan... - dokończył za złotooką Gray.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o kulturalne wyrażanie się pod notkami. Nie chcę żadnego chamstwa ani kłótni. Nie toleruję także spamu pod notkami. Jeśli masz blog związany z M&A Fairy Tail, to zapraszam do poczytania regulaminu i do zakładki "zgłoszenia".
Pozdrawiam!